Sytuacja się znacznie pogorszyła, kiedy latem tego roku, podczas remontu zamknięto ul. Lotników. Wówczas cały ruch przeniósł się na ul. Broni Pancernej. Jest to dwukierunkowa ulica, a potok samochodów nie ustaje od rana do wieczora. - To, co tu się dzieje, to prawdziwy koszmar - mówi Stanisław Karwowski, mieszkaniec jednej z kamienic. - Szczególnie szybko i niebezpiecznie jadą auta z górki, czyli w stronę ul. Podchorążych. Mimo, że na skrzyżowaniu jest przejście dla pieszych, to kierowcy go nie respektują. Już dwa razy zdarzyły się na nim wypadki. Potrącono kobietę i mężczyznę. Przecież nie można jeździć po wariacku. Trzeba ustawić światła, żeby przyhamować kierowców. Bo inaczej dojdzie do kolejnego nieszczęścia.
W pobliżu jest gimnazjum, szkoła społeczna oraz żłobek. Ustawiono znaki ograniczenia prędkości do 40 km na godz. i znak informujący, że należy uważać na dzieci, które mogą pojawić się na jezdni. Jednak kierowcy nie liczą się z ograniczeniem i dociskają pedał gazu. Droga czasami wygląda jak tor wyścigowy. - To, co się dzieje na naszej ulicy, to tragedia - mówi Stanisława Pętka - Jest bardzo niebezpiecznie. Przecież jest żłobek, szkoła, a prawie żaden z kierowców nie patrzy na znaki. Wszyscy się spieszą. Według mnie przydałyby się garby na jezdni, będą skutecznie spowalniać ruch. Bo światła niewiele pomogą.
- To prawda, że jest duży ruch i kierowcy jeżdżą trochę za szybko - mówi Mirosław Zengel, dyrektor gimnazjum nr 2. - Najlepszym rozwiązaniem jest wybudowanie ronda na skrzyżowaniu z ul. Podchorążych. Wtedy będzie można łatwiej wyjechać z ul. Broni Pancernej.
- Oczywiście, na tej ulicy jest bardzo niebezpiecznie - uważa Krzysztof Niekało, ekspert w zakresie kierowania pojazdami i ruchu drogowego. - Sytuację komplikuje istnienie szkół. Z pobliskiego targu idą także starsze osoby. Nie ma możliwości ustawiania progów, bo tą drogą jadą autobusy i przepisy nie dopuszczają ustawiania spowalniaczy. Jak widać znaki ograniczające prędkość są mało skuteczne, niewiele pomogą radar albo światła. A rondo zupełnie nie rozwiąże problemu.
K. Niekało radzi, żeby policja częściej patrolowała ulicę i nakładała mandaty za przekroczenie prędkości. - Można też ustawić osobę z tablicą, która zatrzymywałaby auta, kiedy przechodzą ludzie - wylicza ekspert. - Można również zainstalować więcej znaków z ostrzeżeniami, które podziałają na wyobraźnię kierowców. Nie bez znaczenia jest także uświadamianie dzieci, przez nauczycieli, jakie zagrożenia czekają na nich na ulicy.
A najważniejszy jest zdrowy rozsądek i przestrzeganie przepisów ruchu drogowego.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?