Jako człowiek wątpiący, nieustannie zadaję sobie pytania (czasem jest to aż męczące, kiedy odpowiedzi brak). Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, kiedy to się tak porobiło, że w publicznej dyskusji przyzwala się, co tu owijać w bawełnę, na chamstwo. I nic się z nim nie robi.
Jak to szybko można napisać komentarz w internecie i nie znając człowieka, przylepić mu łatki i obdarzyć niewyszukanym epitecikiem. Taki krytykujący, to od razu rośnie w swojej głowie o co najmniej pięć centymetrów wzwyż. I jeszcze dumny z siebie jest, że potrafi tak komuś dowalić.
Spytałam na swoim profilu społecznościowym: ile razy bycie miłym sprawiło Wam więcej kłopotów, niż gdybyście w tej samej sytuacji byli „chamami”? Bo wyszłam z założenia, że może nieuprzejmość wynika z tego, że po prostu bardziej nam się opłaca. Głosy miałam różne. Jeden znajomy zauważył, że niektórzy myślą, iż bycie miłym to słabość, a drugie to siła. I, że „człowieka kulturalnego i dobrego łatwiej pognębić chamstwem, bo nie odpowie w ten sam sposób. Chamstwo jest bardziej spektakularne, bardziej widoczne i inwazyjne i wiele osób wycofa się przed nim dla spokoju. Ciemna strona mocy ma się coraz lepiej”. Inny rzekł: „Bycie miłym czasami sprawiało mi trudności, ale to nie powód, abyśmy my jako społeczeństwo akceptowali chamstwo i pozwalali na takie traktowanie”. Zdarzały się i głosy, że „bycie miłym poprawia nastrój. Wprowadza harmonię. Mając wewnętrzny spokój potrafimy w różnych sytuacjach reagować z rozwagą w taki sposób, że nie obrażamy innych i nie mamy wyrzutów sumienia z powodu własnego zachowania”...
To w końcu jak z tą nieuprzejmością jest? Przenosi się z sieci do życia publicznego? A może to właśnie przyzwolenie na ostre słowa w dyskusji publicznej sprawia, że używamy ich w sklepie, na osiedlu, podczas kolizji drogowej? A może takie rzeczy nadal wynosi się z domu, z tego w jaki sposób nas wychowano? A co jeśli to tylko moje przewrażliwienie, a problem tak naprawdę nie istnieje i świetnie się ze sobą dogadujemy, czy to w świecie wirtualnym, czy to w sferze publicznej?
Pamiętam jeszcze taką piosenkę, która była popularna naście lat temu (i wraca często na weselach, jako niezły utwór do tańczenia), a jej słowa brzmiały: „Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina. Starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna”. Czy dziś dalej ta piosenka jest śpiewana bez zgrzytu? Czy może jednak więcej nas dzieli i łatwiej nam potraktować drugą osobę nieuprzejmością, niż spróbować zrozumieć jej punkt widzenia i sposób na życie? Co Państwo na to?
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?