Trwał mecz EuroCup Stelmetu Zielona Góra z hiszpańską Walencją relacjonowany przez telewizję. Nagle z głośników rozległy się syreny alarmowe. Po chwili słychać było komunikat nawołujący do ewakuacji z powodu wykrycia zagrożenia pożarowego.
Prawie nikt nie zareagował. Zaledwie kilka osób wzięło kurtki i zaczęło wychodzić ze swoich sektorów. Jednak po chwili i tak wrócili.
Syreny nadal wyły, a automatyczny komunikat - po polsku i po angielsku - został powtórzony. Jednak wciąż nic się nie działo. Ewakuacja nie rozpoczęła się. Po kilku minutach sygnał ucichł.
Pożaru nie było, to pewne. - Włączenie alarmu nagrały kamery - informuje dyrektor MOSiR-u Robert Jagiełowicz. Jakość monitoringu jest doskonała. - Wiemy, jak wygląda sprawca. W czwartek zgłaszamy sprawę policji - dodaje Jagiełowicz. Policja dostanie z CRS-u nagranie z wizerunkiem osoby, która włączyła alarm.
Przeczytaj też: Dreszczowiec w hali CRS. I zwycięstwo Stelmetu Zielona Góra nad Basketem Walencją (wideo)
Zgodnie z komunikatem w hali powinna rozpocząć się ewakuacja. Ściśle określają to procedury bezpieczeństwa podczas imprez masowych. Lecz meczu nie przerwano. Czy ewakuacja była konieczna?
Na meczach koszykówki zawsze jest policja. Zabezpiecza obiekt. - Doszło do naruszenia systemu bezpieczeństwa przeciwpożarowego w obiekcie - mówi podkom. Maciej Sałek, naczelnik sztabu policji i prewencji zielonogórskiej komendy.
Dzięki działaniu pracowników CRS-u bardzo szybko okazało się, że nie ma potrzeby ewakuacji. - Sygnał okazał się fałszywy - mówi podkom. Sałek. Pożaru ani zagrożenia nie było. Sprawą uruchomienia alarmu zajmie się policja. Trwa ustalanie i szukanie sprawcy, który wywołał zamieszanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?