MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofalne decyzje. Dlaczego pod Smoleńskiem zaryzykowano życie 96 ludzi?

Dr Marcin Florkowski, psycholog
fot. bbc-77 // yandex.ru
Naukowcy od dawna obserwują, że w niektórych okolicznościach nawet najmądrzejsi ludzie tracą rozum i popełniają podstawowe błędy. W polskim samolocie nad Smoleńskiem ktoś (prawdopodobnie piloci) stał przed takim oto dylematem: Czy zaryzykować życie swoje i 95 innych ludzi, po to aby uniknąć kilkugodzinnego spóźnienia na uroczystości w Katyniu?

Wygraną w tym zakładzie była "pietruszka" - uniknięcie mało istotnego spóźnienia. Przegraną jest hekatomba na miarę tragedii narodowej, osierocone dzieci, utrata własnego życia, rozpacz rodzin, zniszczenie drogiego sprzętu i inne koszty. Przy tym ryzyko niepowodzenia jest duże, z czego piloci zdawali sobie sprawę - byli bowiem "najlepszymi z najlepszych". Byli też wcześniej ostrzegani przez fachowców z lotniska o trudnych warunkach pogodowych. Krążąc nad Smoleńskiem na własne oczy przekonali się, że rzeczywiście pogoda jest fatalna. Wiedzieli, co będzie jeśli popełnią błąd - profesjonaliści nie myślą bowiem tak jak dyletanci - "Jakoś to będzie".

A jednak dobrowolnie zdecydowali się na loterię, w której przegrać mogą wszystko, a wygrać niemal nic!

Decyzje na świecie

Psycholodzy od dawna analizują takie tragiczne decyzje. Zapadają one bowiem we wszystkich zakątkach globu. Polacy nie są tu wyjątkiem.

Jedną z najbardziej spektakularnych historii tego typu było wystrzelenie Challengera na orbitę w 1986r, który po 73 sekundach lotu eksplodował, zabijając całą załogę. Także wtedy decydenci wiedzieli o ryzyku - że prom jest uszkodzony i możliwa jest straszna katastrofa, mogli przesunąć start o kilkanaście godzin i wyeliminować usterkę, ale zdecydowali się zaryzykować.

Jak dochodzi do błędnej decyzji?

W oparciu o analizę takich przypadków psycholodzy odkryli "syndrom grupowego myślenia". Pojawia się ono, gdy zamknięta grupa wybitnych fachowców musi podjąć odpowiedzialną decyzję w krótkim czasie, wie że istnieje duże ryzyko i jest pod silną presją okoliczności. W takich sytuacjach decydenci przeżywają lęk przed popełnieniem błędu, który uruchamia irracjonalne mechanizmy psychologiczne.

Jak myślą ludzie w takich sytuacjach? Przede wszystkim próbują zmniejszyć swój lęk, odwołując się do swoich kompetencji: "Jest ryzyko, ale przecież jesteśmy świetnymi fachowcami! Wiele razy już poradziliśmy sobie w gorszych warunkach! Za pół godziny będziemy sobie gratulować świetnego lądowania. W końcu jesteśmy najlepsi z najlepszych." Dobrych fachowców niestety często dotyka tak zwana "iluzja własnej nieomylności".

Drugą cechą grupowego myślenia jest to, że decydenci odcinają się od informacji z zewnątrz - dyskutują tylko w swoim gronie. Samych siebie oceniają bowiem jako najbardziej kompetentnych i najlepiej rozeznanych w sytuacji w danym momencie. Tak postąpili też polscy piloci - przestali się komunikować z lotniskiem.

Trzeci problem to przekleństwo konsekwencji. Piloci byli wcześniej ostrzegani o warunkach w Smoleńsku i już wtedy zdecydowali o tym, że "Zaryzykujemy. Mimo wszystko lecimy tam." Gdy byli jeszcze daleko, taka decyzja wydaje się sensowna. Podjęcie tego pierwszego ryzyka sprawia jednak, że potem trudniej się z niego wycofać. Rozsądni ludzie uważają bowiem często, że należy być konsekwentnym a nie zmieniać decyzji "jak chorągiewka na wietrze" - "Jeśli powiedziałeś A musisz powiedzieć B".
Wszystko to ostatecznie doprowadziło do tragedii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska