MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Już prawie 100 kamer obserwuje zachowanie gorzowian na ulicach i w autobusach

Stefan Cieśla 0 95 722 57 72 [email protected]
Podgląda i strzeże nas już w mieście blisko setka kamer, ale ludzie ciągle domagają się następnych
Podgląda i strzeże nas już w mieście blisko setka kamer, ale ludzie ciągle domagają się następnych fot. Kazimierz Ligocki
Ale wołanie o monitoring nie ustaje, podobnie jak krytyka władzy, że ciągle jest tyle dewastacji i nieporządku na ulicach i osiedlach. Robią to ludzie i ludzie za to coraz więcej płacą.

W autobusach miejskich pasażerów stale obserwują 72 kamery. Połowę kupił MZK za swoje i wydał na to 52 tys. zł, na resztę dostał dotację z Unii Europejskiej. Trzy lata temu miasto patrolowało ośmiu strażników, w tym roku już 16, wyposażonych w samochody i rowery. Ale pretensje mieszkańców, że nie ścigają wandali i śmieciarzy, nie ustają. To, co się dzieje na ulicach, rejestruje 10 kamer miejskiego systemu monitoringu. Swój system ma komenda miejska policji. Tam oficer dyżurny ma podgląd obrazu z 12 kamer ulicznych. Swoje kamery mają banki i markety.

Wandalizm kosztuje tysiące

Trzy lata temu miasto na likwidację największych dzikich wysypisk śmieci wydało 120 tys. zł. Ale wysypiska staraniem mieszkańców się odrodziły i w tym roku usunięte zostaną za 100 tys. zł. Na Dolinkach usuwanie skutków dewastacji w blokach w tym roku kosztowało już lokatorów 9 tys. zł. W GSM 15 tys. zł, na Staszica 30 tys. zł.

Kolejny rekordowy rok zapowiada się na Górczynie. - Dewastacje kosztowały spółdzielców już 111 tys. zł i jak tak dalej pójdzie, wydamy na to ok. 170 tys. zł, czyli tyle samo, ile w 2008 r. - przewiduje Tadeusz Piotrowicz, prezes spółdzielni. Za takie pieniądze można np. wymienić starą windę na nowoczesną.

Nikt nie widzi i nie słyszy

W spółdzielczych blokach wyrywane jest wszystko, co ma jakąś wartość i można spieniężyć. - Kradzione są klamki, wycieraczki, wkładki patentowe zamków, samozamykacze drzwiowe, aluminiowe listwy i druciane ogrodzenia placów zabaw - wylicza Waldemar Borek, wiceprezes Dolinek. Rekord złodziejstwa należy do Górczyna. - Ktoś odkręcił i wyniósł stalowe schody do maszynowni windy. Nowe kosztowały ok. 5 tys. zł. Nikt nie widział ani nie słyszał, że ktoś taki złom taszczy przez blok, a potem wywozi z osiedla - mówi Piotrowicz.

W tysiącach złotych liczone są straty z tytułu dewastacji czysto bezinteresownych, złośliwych. Bo nikt nie ma korzyści z podpalenia windy, wybicia szyb w drzwiach wejściowych, zabazgrania sprayem świeżo pomalowanej elewacji czy klatki schodowej. - Usunięcie jednego tylko grafitti ze ściany budynku kosztowało w tym roku 1 tys. zł - mówi prezes Metalowca Antoni Kaczmarek.

Kradziony jest nie tylko wszelki metal. 50 tys. zł zapłacą w tym roku uczciwi lokatorzy GSM za tych, którzy kombinują przy licznikach i zwyczajnie kradną wodę. Ponad pół setki lokatorów w tej spółdzielni nie płaci nie tylko za wodę, ale i całego czynszu. Wyrzucić ich nie ma gdzie, bo w mieście nie ma mieszkań socjalnych. - Ich dług wynosi 430 tys. zł. Za takie pieniądze można by wymienić na nowe trzy windy w wieżowcach - porównuje prezes Czajka.

Od tego roku spółdzielnie prowadzą rachunek wpływów i wydatków według niemal pojedynczego bloku. - Koszty każdej dewastacja obciążają mieszkańców bloku, w którym do tego doszło. - Mówimy o tym i pokazujemy w rachunkach na zebraniach lokatorów. Ale do kogo ta mowa, skoro na zebrania przychodzą ludzie porządni i niewinni? - pyta Piotrowicz.

Wszyscy chcą być bezpieczni

Rzecznik MZK Marcin Pejski zapewnia, że od czasu zamontowania w autobusach kamer, mniej jest ich niszczenia, awantur, a pasażerowie i kierowcy mówią, że czują się bezpieczniejsi. - Nie wiem, skąd w ludziach taka skłonność, aby wszystko było nadzorowane, monitorowane. Staramy się być wszędzie tam, gdzie są prawdziwe zagrożenia, ale nie da się przecież na każdym rogu ulicy postawić policjanta czy strażnika - mówi Andrzej Jasiński, zastępca komendanta straży miejskiej.

Socjolog Tomasz Marcinkowski z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie tłumaczy, że potrzeba bezpieczeństwa jest jedną z najważniejszych potrzeb ludzi na całym świecie. - Ludzie się boją i widzą, że władza publiczna nie jest w stanie zapewnić im ochrony i bezpieczeństwa. Stąd presja na monitoring, agencje ochrony, budowanie zamkniętych i strzeżonych osiedli. A władza chce być skuteczna i rozszerza systemy nadzoru. Ludzie choć widzą, nie reagują na dewastację, bo się boją zemsty sąsiadów. Wolą zapłacić za monitoring, czyli kupić sobie bezpieczeństwo. Tak się stało np. na angielskich stadionach piłkarskich, gdzie ludzie płacą drożej za bilet, ale mają spokój i zero chuligaństwa - komentuje Marcinkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska