Pod koniec ub. tygodnia funkcjonariusze ABW wkroczyli do mieszkania 25-letniego Roberta Frycza, studenta z Tomaszowa Mazowieckiego, właściciela strony AntyKomor.pl. Zabrali laptop, twardy dysk i inne nośniki danych. Elżbieta Cyniak z prokuratury w Tomaszowie prowadzi w tej sprawie śledztwo, które dotyczy prawdopodobnego znieważenia prezydenta.
Ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzeczniczka ABW, przedstawiła ocenę prawną gier Komor Killer oraz Komor Szoter, zamieszczonych na stronie Frycza. Autorzy analizy zwracają uwagę, że gry można pobrać i zainstalować na komputerze bezpośrednio ze strony głównej witryny, która "nie wymaga podania żadnych haseł ani przeprowadzenia żadnego procesu rejestracji". Z opisu gier możemy się dowiedzieć, że...
"Po otwarciu aplikacji Komor Szoter pokazują się zdjęcia prezydenta i Pierwszej Damy. Gracz, sterując myszką, porusza celownikiem, a klikając przyciskiem myszy, oddaje strzał do postaci prezydenta albo jego małżonki. Instalacja programu Komor Killer polega na rzucaniu w wizerunek prezydenta różnymi przedmiotami (fekaliami, młotkiem i innymi) aż do momentu zabicia postaci" - czytamy w Dzienniku Internautów. Frycz zaprzecza. Twierdzi, że żadna z gier dostępnych na jego blogu nie dawała grającemu takiej możliwości.
- Głównym motywem działania AntyKomora było pokazanie tej drugiej stronie jej własnych metod postępowania, które polegały głównie na ciągłym wyśmiewaniu przeciwników politycznych, a także wyolbrzymianiu pewnych, nic nieznaczących lub nawet błahych kwestii, mam tu na myśli stałe i perfidne działania mające na celu ośmieszenie osoby śp. Lecha Kaczyńskiego oraz jego brata Jarosława Kaczyńskiego - wulgarne photoshopy i głupkowate gry, a także inne materiały godne pożałowania - tłumaczy Frycz w oświadczeniu.
Czy trzeba było strzelać z armaty do muchy, czyli angażować ABW do przeszukania mieszkania studenta? Czy prawo powinno szczególnie chronić głowę państwa? Czy zamykając stronę internetową przeciwnika prezydenta, nie ogranicza się wolności słowa?
Znany gorzowski adwokat Jerzy Synowiec uważa, że sprawa ma szerszy kontekst niż tylko obraza głowy państwa. - Idzie o to, żeby rozciągnąć na wszystkich, nie tylko na prezydenta, kwestię naruszenia dóbr osobistych przez niektórych internautów - mówi.
- Prawo powinno chronić nas przed bezprawiem. Nie może być tak, że facet siedzi sobie po nocach, wypisuje różne rzeczy o kimś, a w efekcie nic mu za to nie grozi. Nie jestem za wsadzaniem do więzienia, ale to dziś palący problem. Internet jest najbardziej rozwijającym się obecnie medium, podobne sprawy, jeśli ich nie rozwiążemy, będą powracały.
Synowiec ocenia, że specjalna ochrona prezydenta nie jest konieczna. Natomiast chciałby, żeby w tej materii chronieni byli wszyscy obywatele.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?