Pani Beata opisała nam swoją historię. Oto wybrała się do pewnej znanej w Zielonej Górze lekarki - ginekologa. Była wstrząśnięta. Pani doktor okazała się - cytując Czytelniczkę - brutalna. Tak bardzo, że jej zdaniem powinna być... weterynarzem. Po tym traumatycznym przeżyciu kobieta zajrzała do rankingu prowadzonego przez jedną ze stron internetowych. Okazało się, że jej opinię podzielają inne panie, które odwiedziły ten gabinet. Żałuje, że nie sprawdziła wcześniej...
Poszliśmy za radą pani Beaty. Jest zatem "dobrylekarz" i "elekarz", jest "rankinglekarzy" i "wizytalekarska". Autorzy tych klasyfikacji medycznych sprawiają wrażenie, że marzą tylko o jednym, polecić nam najlepszego specjalistę. Lektura jednak sprawia, że mamy mieszane uczucia. Nie tylko dlatego, że co chwilę pojawiają się reklamy rozmaitych medykamentów...
"Nie polecam. Ogólnie nie jest zły, porozmawia z kobietą jak "swój chłop". Ale chyba za bardzo nie zna kobiet. "Jeżeli nie cieknie z pani jak z wiadra to jeszcze nie jest źle" - cytuje na jednym z portali jedna z internautek.
Zadzwoniliśmy do kilku lekarzy przedstawianych w internetowych rankingach i poprosiliśmy ich o komentarz. Cały artykuł wraz z innymi opiniami internautów przeczytasz w poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
