Dziś Jessika, to już 11–letnia pannica. Znad maseczki błyskają błękitne, pełne radości i życia oczęta. A jaka wygadana.
Nikt by nie pomyślał, że mogłaby nie bawić się z rówieśnikami, uczyć się, po prostu cieszyć życiem. A tak właśnie mogło być, gdyby nie pediatrzy z oddziału dziecięcego szpitala w Międzyrzeczu. Jako dwulatka trafiła na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej. To mówi wszystko o stanie dziecka. Ale, jak wspomina matka, pani Marlena, krok po kroku jej córeczka powracała do zdrowia. I dziś jest matczyną podporą.
Gdzie dzieci będziemy leczyć!
Takich przypadków, jak ten, pani Marleny i jej córki, w historii oddziału są dziesiątki, żeby nie powiedzieć setki. I oto nagle, jak grom z jasnego nieba na międzyrzeczan spadła wieść, że oddział może zostać zlikwidowany. – To po prostu niemożliwe, no bo wtedy, gdzie będziemy dzieci leczyć – zastanawia się matka uratowanej przed dziewięciu laty dziewczyny.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że groźba likwidacji oddziału dziecięcego jest dziś całkiem realna.
Polecamy:Międzyrzecz: oddział dziecięcy prosi o wsparcie. By... rodzicom było ciut wygodniej [GALERIA]
Tylko członkowie zespołów ratownictwa medycznego
W styczniu br. wypowiedzenie złożył kierownik oddziału dr Paweł Szostak. Teraz kolejnych dwóch lekarzy. Jak się okazuje, od listopada ub.r. personel obu oddziałów, zarówno lekarze, jak i pielęgniarki, nie otrzymują bowiem należącego im się – ich zdaniem - tzw. dodatku covidowego. Ten według przepisów przysługuje w sytuacji, kiedy personel medyczny ma bezpośredni kontakt z potencjalnym nosicielem wirusa. - W praktyce wypłacany jest tylko członkom zespołów ratownictwa medycznego – mówi prezes szpitala Waldemar Taborowski. – W naszej placówce sytuacja jest jednak szczególna.
Samodzielne izby przyjęć są jakieś inne?
W olbrzymiej większości szpitali pacjenci trafiają do jednej izby przyjęć. Tymczasem w strukturze międzyrzeckiego szpitala wyodrębniono jeszcze dwie samodzielne izby przyjęć: ginekologiczno-położniczą i dziecięcą, do których trafiają pacjenci niezdiagnozowani pod kątem koronawirusa. – Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy szczególnie narażeni na zakażenie – mówi pediatra Kazimierz Antonowicz.
A jednak dodatku koronawirusowego wynoszącego sto procent podstawowego uposażenia personel międzyrzeckich oddziałów nie otrzymał. I stąd, pewnie rezygnacja kierownika oddziału dziecięcego Pawła Szostaka, który w ten dramatyczny sposób problem zasygnalizował. Na oddziale pracuje sześciu lekarzy. Rachunek jest prosty. Od lutego zostanie trzech.
Przeczytaj także:Kompletnie pijana 12-latka trafiła do szpitala w Międzyrzeczu!
Funkcjonowanie dziecięcego oddziału w szpitalu w Międzyrzeczu pod znakiem zapytania
Dyrektor ds. medycznych międzyrzeckiego szpitala Andrzej Ostrowski podkreśla, że bez tych lekarzy działanie oddziału dziecięcego jest niemożliwe. – Skrajnie utrudnione będzie także funkcjonowanie oddziału ginekologicznego – mówi doktor Ostrowski.
Prezes lecznicy Waldemar Taborski twierdzi, że problem dotyczy nie tylko międzyrzeckiego szpitala. Taborski interweniował w tej sprawie w NFZ w Zielonej Górze. Teraz decyzja leży w rękach urzędników.
Tylko co to obchodzi matkę Jessiki i setki innych matek. One chcą, tylko żeby ze spokojem móc patrzeć na swe dorastające pociechy. Bez obawy, że gdy, nie daj Boże, zachorują, nie będzie ich miał kto leczyć.
WIDEO:Jadowniki. Mały Marcel pilnie potrzebuje przeszczepu wątroby. Koszt operacji w USA to 8 milionów złotych
źródło: Tarnowskie Media sp. z o.o./x-news
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?