Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak dzikie pola

Janczo Todorow
- Koło domu mamy ładnie, bo sami dbamy o otoczenie - mówi Czesław Sobański.
- Koło domu mamy ładnie, bo sami dbamy o otoczenie - mówi Czesław Sobański. fot. Janczo Todorow
Jak już pisaliśmy pomiędzy niektórymi blokami przy ul. Ratuszowej, Emilii Plater i Traugutta zieleńce przypominają wielkie pola.

Nadal toczą się spory, kto ma kosić trawę - miasto, czy mieszkańcy.

- Dlaczego mamy dbać o zieleń, która należy do miasta i to miasto ma obowiązek ją pielęgnować - zastanawia się Jan Pietuch, mieszkaniec z ul. Emilii Plater. - Kto to widział, żeby w centrum miasta, pod blokiem, rosły metrowe trawy?

To jakieś dzikie pola. Miasto kompletnie nie interesuje się zieleńcami między budynkami i stara się przerzucić ten obowiązek na mieszkańców. A w naszym bloku mieszkają ludzie w podeszłym wieku, większość to kobiety, nie mamy sił kosić i porządkować.

Niewielu chętnych

Spór o to, kto ma kosić trawę i przycinać żywopłoty trwa od kilku lat, od momentu, kiedy lokatorzy kupili mieszkania komunalne. Sprzedano im je po obrysie budynku, a o przylegającym terenie zapomniano. Teraz samorząd chcę naprawić to niedopatrzenie i próbuje przekonać właścicieli lokalów, żeby wykupili albo wydzierżawili również przylegający teren. Ale zbyt wielu chętnych nie ma.

- Bo część mieszkańców to ludzie starzy i schorowani, nie mają też pieniędzy. A zlecić koszenie trawy i przycinanie żywopłotów to drogi interes. Miasto chce się pozbyć kłopotu - dodaje J. Pietuch.

Zrzucają się na paliwo

- Miasto ma obowiązek pielęgnować tylko zieleńce publiczne, czyli parki i skwery - mówi zastępca burmistrza Jacek Niezgodzki. - Tereny zielone między budynkami pozostają pod opieką wspólnot mieszkaniowych. Pomimo oporu i niezrozumienia, mamy już pozytywne sygnały, niektóre wspólnoty gotowe są wydzierżawić zieleńce. Niektóre już koszą trawę i przycinają żywopłoty we własnym zakresie.

Przy ul. Gnieźnieńskiej stoi szereg domków przedwojennych. Obok zadbane trawniki i kwiaty. - Nie ma co czekać, aż urzędnicy przyjdą i skoszą nam trawę, albo przytną żywopłot - mówi Czesław Sobański, mieszkający w jednym z tych domków. - Dlatego sam to robię.

Pozostali mieszkańcy składają się po kilka złotych na paliwo do kosiarki, więc nie tracę na tym. Tylko od czasu do czasu trzeba naostrzyć noże, to już większy wydatek. Jak ktoś po sąsiedzku poprosi, to nie odmówię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska