TU SĄ PRZEPISY
TU SĄ PRZEPISY
Kłócili się już zażarcie Cześnik z Rejentem w "Zemście" Fredry. Praktycznie o wszystko, choć niby o mur. Podobnie było z kultowymi już bohaterami polskiej komedii "Sami swoi" Kargulem i Pawlakiem. Niestety do sąsiedzkich konfliktów dochodzi nie tylko w literaturze i kinie. Także w życiu, na co dzień, sąsiedzi potrafią sobie napsuć wiele krwi. Sprzeczamy się o gołębie na dachu, koty w piwnicy czy drzewo na działce, które gałęzie wypuściło na ogród tuż obok. Ale zanim odwdzięczymy się pięknym za nadobne, lepiej się zastanowić. Bo za uciążliwe sąsiedztwo i dokuczanie towarzyszom życia można zapłacić surową karę.
Sąsiedzi kłócą się często
- Często dzielnicowi interweniują podczas sąsiedzkich sporów. Mają one bardzo różne podłoże - nie zaprzecza rzeczniczka zielonogórskiej policji Małgorzata Stanisławska. - Mieliśmy raz przypadek upartego sąsiada, który w bloku nie chciał zlikwidować hodowli gołębi. Mimo próśb sąsiadów, którym ptaki brudziły pościel na balkonie. Często też wkraczamy, gdy dochodzi do zakłócenia ciszy nocnej.
Czy interwencja funkcjonariuszy konieczna jest w każdym przypadku? Sami policjanci namawiają, żeby najpierw z sąsiadem porozmawiać. Nie od razu biec do komendy. Mediacja może wystarczyć. A wizyta w komisariacie tylko zaognić trwający już konflikt.
Kary są surowe
WARTO WIEDZIEĆ
- Tym bardziej że z zgodnie z Kodeksem wykroczeń za uciążliwe sąsiedztwo można zapłacić surową karę. Policjant może też od razu sporządzić wniosek do sądu grodzkiego. Sąsiedzka niezgoda może więc mieć poważne konsekwencje - dodaje Stanisławska.
Do mediacji namawiają także prezesi spółdzielni. Ci również potwierdzają, że Polacy niestety nie najlepiej żyją z sąsiadami. - Niestety wciąż sąsiedzi bardzo chętnie "uprzejmie donoszą" - mówi prezes największej w mieście Zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Henryk Skrzypczak. - Ale zamiast pierwsze swe kroki kierować do sąsiada, to przychodzą do prezesa. Żeby sprawę załatwił. A my i tak zawsze w pierwszej kolejności namawiamy do ugody. Przysyłamy ludziom wyciągi z regulaminów. Staramy się doprowadzić do spotkania obu stron. Ale rzadko do nich dochodzi. Zwaśnieni sąsiedzi unikają kontaktu twarzą w twarz.
Wyleciał ze spółdzielni
Okazuje się jednak, że również ze strony spółdzielni za wzniecanie sąsiedzkich konfliktów może lokatora spotkać surowa kara. Dwa tygodnie temu jeden z członków zielonogórskiej spółdzielni został z niej wykluczony. Bo był tak uciążliwy.
Lepiej więc z sąsiadem żyć w zgodzie. Niestety przychodzi nam to coraz trudniej. Choćby dlatego, że czasu dla siebie i rodziny mamy coraz mniej. A na dodatek w dobrosąsiedzkie stosunki wdziera się po prostu zazdrość. - Ludzie muszą się porównywać z innymi. Najczęściej porównujemy się z tymi, którzy żyją na podobnym poziomie. Mają zbliżony status społeczny. Często są to właśnie sąsiedzi. Od takich zestawień tylko krok do rywalizacji. A ta w kontaktach z sąsiadami nie oznacza nic dobrego. Bo nie daj Bóg, gdy sąsiad w tym porównaniu wychodzi lepiej - mówi psycholog Marcin Florkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?