Pierwsze udokumentowane ślady morsowania świebodzinian znaleźliśmy w 2011 roku, i są one związane z nazwiskiem Dominika Konstantego, który wraz z grupą rówieśników wybrał się wówczas do Wilkowa, by zanurzyć się w wodzie jeziora znanego od dawna wszystkim tutejszym morsom.
Ich śladem poszła spora grupa ludzi, którzy spotykają się na tej samej plaży, w każdą zimową niedzielę, w samo południe. - Wcześniej morsowały pojedyncze osoby, a my stworzyliśmy grupę - wspomina D. Konstanty. - I rokrocznie dołączały do nas nowe osoby. Ludzie, którzy wówczas nas obserwowali mówili, że jesteśmy szaleni. Ale to właśnie oni po jakimś czasie zaczęli do nas dołączać. Dziś grupa świebodzińska liczy około stu osób. Spotykają się ze sobą, wyjeżdżają do zaprzyjaźnionych grup i zapraszają do siebie.
Tym razem, w niedzielę, odbył się drugi Zajazd Morsów w Świebodzinie, czyli w Wilkowie. Do udziału w morsowaniu zapisało się 109 osób z 21. miejscowości, najdalej z Poznania. Wśród chętnych nie brakowało dzieci, które już chociaż spróbowały morsowania.
O swojej przygodzie opowiedział nam Nikodem ze Zbąszynia, który do Wilkowa Przyjechał z rodzicami: - Wyszedłem z wody cały i zdrowy. Fajnie było!
Wielu przyjezdnych Morsów nie jest nieznanych w kręgu gospodarzy zjazdu. Wśród nich spotkaliśmy sąsiadów zza miedzy. - Przyjechaliśmy z Sulechowa, nie pierwszy raz, jest bardzo fajnie. Morsuje się super, zwłaszcza dzisiaj, przy słoneczku. W zdrowym ciele zdrowy duch - przyznaje bezpośrednio po wyjściu z wody zadowolona z pobytu w Wilkowie pani Iwona z Sulechowa.
Imprezę zakończył wspólny posiłek przy ognisku.
Przeczytaj też:Około 50 morsów kąpało się w "Dzikiej Ochli"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?