Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idą, by uczcić pamięć ofiar "marszu śmierci" [ZDJĘCIA]

oprac. (m. korn), źródło: Gmina Sława
Od lewej: Marek Grzelka, Daniel Kołtuń i Mariusz Pojnar
Od lewej: Marek Grzelka, Daniel Kołtuń i Mariusz Pojnar facebook.com/gminaslawa
Nowosolanie Daniel Kołtuń, Marek Grzelka i Mariusz Pojnar wyruszyli w pieszą trasę z dawnego folwarku Banishvorwerk - Przybyszów do miejscowości Volary w Czechach. Pierwszy etap do Zielonej Góry liczy blisko 100 kilometrów. Chcą pokonać w śniegu i mrozie trasę, którą musiały przejść więźniarki obozu Auschwitz-Birkenau.

Trasę do Zielonej Góry chcą pokonać w 71. rocznicę ewakuacji obozu Gross-Rosen w Sławie

Ich wyprawa rozpoczęła się w czwartek, 21 stycznia, ok. godz. 17. Mają ze sobą sprzęt, który pozwoli im przetrwać w niesprzyjających warunkach. Ich celem jest uczczenie pamięci więźniarek, ofiar "marszu śmierci" oraz zmierzenie się z przeciwnościami i duchem miejsc, które przed kilkudziesięciu laty były świadkami strasznej historii. Do Zielonej Góry powinni dotrzeć w sobotę 23 stycznia.

Spotkanie na trasie "marszu śmierci" w okolicy Śmieszkowa:

Opublikowany przezFacebook

Źródło: Gmina Sława/Facebook

Mariusz Pojnar: Zatrzymaliśmy się w okolicy Śmieszkowa, bo jest to miejsce szczególne. Tutaj odbyła się pierwsza egzekucja. Chcieliśmy się oddać zadumie i pomyśleć, co w życiu jest naprawdę ważne i co była ważne wtedy, ponad 70 lat temu.

Trasa pierwszego etapu "marszu śmierci"
Trasa pierwszego etapu "marszu śmierci" facebook.com/gminaslawa

Wróćmy jednak do roku 1944, kiedy blisko 1.000 więźniarek z Auschwitz-Birkenau zostało przewiezionych do filii obozu Gross-Rosen w Sławie. Osadzono je w budynkach gospodarczych folwarków Banishvorwerk (kilkaset metrów na południe od Przybyszowa) i Neuvorwerk (na południowy wschód od Przybyszowa). Kobiety ciężko pracowały, m.in. przy wykonywaniu podkopów mających na celu utrudnić przejazd zbliżającym się wówczas wojskom radzieckim.

Ich warunki były tragiczne: brak bieżącej wody, opieki sanitarnej, problem z wyżywieniem oraz znęcający się strażnicy, którzy potrafili bić i zabić bez powodu. Według źródeł, obóz w Sławie był ewakuowany 20 lub 21 stycznia. Osobom, które wówczas nadzorowały ewakuację przyświecał jeden cel. Wszystkie uczestniczki marszu miały zginąć. - Te kobiety szły w drewniakach, nie miały ubrań zimowych. Nie mieści się w głowie, co musiały przeżyć. Nie dziwi fakt, że tyle dziewczyn zginęło - mówi Marek Grzelka.

Nowosolanie Daniel Kołtuń, Marek Grzelka i Mariusz Pojnar wyruszyli w pierwszą część trasy, którą dawniej musiały pokonać więźniarki. 100-kilometrowa droga do obozu w Zielonej Górze zebrała 150 ofiar. Podczas "marszu śmierci", który liczył ok. 800 kilometrów odbyły się dwie egzekucje. Pierwsza nieopodal Śmieszkowa, gdzie rozstrzelano 20 dziewcząt, druga w okolicy Jaromierza - zginęło tam 40 osób. Marsz ze Schlesiersee (Sławy) zatrzymał się dopiero w czeskich Volarach, a z ponad tysiąca więźniarek przeżyło około 100.

Przeczytaj także nasz reportaż na plus.gazetalubuska.pl: Widziałam wtedy setki kobiet idących w marszu śmierci

Plus.GazetaLubuska.pl - mamy wiele do dodania

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska