Henryk Cygan poprawia żonie kołnierzyk czarnej, skórzanej kurtki. Władysława spogląda pod brodę.
Domyka zatrzask "skóry" pod szyją. Oboje zakładają kaski. Co prawda, na dworze jest ciepło, ale kiedy mknie się po szosie, wiatr daje się mocno we znaki. Dosiadają rometa. To ich najnowsze cacko. Henryk energicznym wdepnięciem odpala motor. Za chwilę pani Władzia szepnie mężowi do ucha: - Heniu, przyciśnij trochę gazu...
Bo dusze wciąż mają młode
On ma 74 lata. Ona jest od niego ciut młodsza. Wcale się wieku nie wstydzą. Bo dusze wciąż mają młode. Dwoje starszych mieszkańców Czerwieńska od 35 lat życie spędza na dwóch kółkach. - Powiem szczerze, to mąż mnie zaraził miłością do motocykli - pani Henryka rumieni się jak nastolatka. - To rajdowiec z zamiłowania. Powiem panu, że jeszcze do niedawna to mało kto przed nami jechał. Bo ja lubię szybką jazdę. Tylko teraz strach pędzić bez opamiętania. Bo nasze kochane drogi są fatalne. Protezę można zgubić, tak trzęsie!
Na motocyklach jeżdżą odkąd się poznali. Pierwsza w garażu stanęła ifa. Po niej była wueska. Jej miejsce zajęła panonia. Henryk chętnie wspomina też emzetę. Urala z boczną przyczepą kupili od policjantów. Późniejsza java też miała dodatkowe siedzenia. Czeską maszynę sprzedali dwa tygodnie temu. Kupili specjalną wersję rometa. Nowe cacko wygląda jak prawdziwy ścigacz.
Nie lubię się za kimś wlec
- Co tu będę owijał w bawełnę. Woziłem się kiedyś z żoną naprawdę szybko. Bo ja nie lubię się za kimś wlec - po minie poznać, że Henryk to prawdziwy mężczyzna, który lubi wyzwania. - Może i ktoś kiedyś powiedział o mnie: pirat drogowy. Ale nigdy nie spowodowałem zagrożenia na drodze. Bo rozeznanie w trasie mam. I nawet jeśli dodam gazu, to nie tracę rozsądku.
Henryk i Władysława bez motocykla nie wyobrażają sobie życia. Romet stoi w garażu. Zadbany jak najdroższa sercu zabawka. Cyganowie często stołują się w ogrodzie. Żeby tylko mieć maszynę na oku.
Co tak naprawdę pociąga ich w motocyklach? - Niezależność, wolność, swoboda - bez najmniejszej chwili wahania odpowiada Władysława. - Kiedy chcemy, wsiadamy i jedziemy. Gdzieś, do konkretnego celu? Proszę bardzo. Na łono natury? Jeszcze chętniej.
Ona sama nigdy nie próbowała sił za kierownicą. Bezgranicznie ufa mężowi. Z wzajemnością. - Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby na przejażdżkę inną zabrać - uśmiecha się Henryk.
Codziennie staruszkowie marzą tylko o jednym: - Wyjechać i wrócić...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?