- Kibice mówią już o fatum, które krąży nad Unią w tym sezonie. A pan i koledzy wcale się nie przejęliście i odprawiliście z kwitkiem lidera.
- I to jest dla nas najważniejsze i najbardziej pocieszające. Bo jesteśmy porozbijani, wszyscy widzieli, w jakim składzie jechaliśmy. A jednak nawiązaliśmy walkę - i co najistotniejsze - zwyciężyliśmy.
- Pan nie tylko zastąpił kontuzjowanego Damiana Balińskiego, ale jeszcze pożyczył motocykl Adamowi Skórnickiemu. Chyba nikt nie wymagał aż tyle?
- To są zawody drużynowe i staramy się pomagać sobie w każdy możliwy sposób. Adam potrzebował wsparcia sprzętowego, bo na swoich motocyklach nie czuł się zbyt dobrze. Na szczęście na tym ode mnie spisywał się znacznie lepiej niż na własnych i przywiózł - jak się później okazało - niesamowicie ważne punkty.
- W niedzielę sukces w lidze, a dzień wcześniej półfinał w Kopenhadze. Jest pan zadowolony z piątego miejsca w Grand Prix Danii?
- Ogólnie nie mogę czuć się jakoś bardzo niezadowolony z tego występu. Oczywiście bardzo żałuję, że nie awansowałem do wielkiego finału. Gdzieś tam popełniłem błąd w półfinale. Nie pojechałem tego biegu jakoś bardzo słabo, ale pomyliłem się na pierwszym wirażu i później już nie mogłem poprawić swego dorobku punktowego. Cóż, cały czas jestem w grze.
- W klasyfikacji przejściowej stoi pan na podium, ale Tomasz Gollob i Greg Hancock uciekają. Czuje się pan "bezpieczny"?
- Przede wszystkim zachowuję spokój i zdrowy rozsądek. To jest w tym momencie najistotniejsze, bo przed nami dużo rund i sporo się może wydarzyć. Jakoś nie zastanawiam się czy to dobrze, czy to źle, że jestem na trzecim miejscu z taką, a nie inną ilością punktów. Każde Grand Prix traktuję bardzo poważnie i chcę się ścigać na maksimum, walczyć o wszystko. To tyle, ile mogę zapewnić ze swej strony, a tor pokaże na ile zawalczę.
- Cyrk Grand Prix przenosi się na Wyspy. Lubi pan tor w Cardiff?
- Tak. Jest "moim" torem i przyznaję, że bardzo mi odpowiada. Ale Kopenhaga również, a poszło mi znacznie gorzej niż rok temu. To jest jednak kompletnie inny sezon... Ale do Cardiff pojadę bez uprzedzeń i będę walczył o najwyższe cele.
- Cel minimum to obrona tytułu wicemistrza świata?
- Nie chcę w ogóle odpowiadać na tak zadane pytanie. Walczę o mistrzostwo. Każdy z uczestników Grand Prix stawia sobie taki cel i jest to chyba oczywiste.
- A jakie cele stawia pan sobie w ekstralidze jako lider Unii Leszno?
- Chcemy awansować do play offów. A później walczyć dalej o medale. Mam nadzieję, że chłopaki wrócą szybko po kontuzjach i odnajdą się w dalszej części sezonu. Gra zacznie się od nowa i na pewno nie będziemy w niej skreśleni.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?