MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gubin: Szukamy domu dla Miśka

Leszek Kalinowski
- Sama bym go chętnie zabrała, ale on w mieszkaniu nie wytrzyma, musi być na podwórku - mówi Grażyna Sandecka
- Sama bym go chętnie zabrała, ale on w mieszkaniu nie wytrzyma, musi być na podwórku - mówi Grażyna Sandecka fot. Paweł Janczaruk
Pracujący w okolicy ludzie ulitowali się nad bezpańskim psem, który miał do tej pory niełatwe życie. Misiek potrzebuje budy, a najlepiej nowego pana.

Grażyna Sandecka od 11 lat pracuje w sklepie Seba, sprzedając artykuły piśmiennicze i biurowe. Rok temu, jak zwykle, rano otwierała drzwi, niedaleko nich zauważyła zawiniątko. Zdziwiła się, gdy podeszła bliżej i zobaczyła, że to pies… Cały dzień się stąd nie ruszył. Był nieufny, nie pozwolił podejść do siebie. Warczał przerażony.

- Dałam mu wody do picia - opowiada pani Grażyna. - Mijały kolejne dni, a pies nie odchodził. Patrzył żałośnie na wchodzącą i wychodzącą ze sklepu sprzedawczynię. A ona? Nie mogła bezczynnie siedzieć. Przynosiła mu jedzenie, z kartonu zrobiła budę.

Do sklepu bał się wejść. Dopiero latem, gdy drzwi były otwarte na oścież, odważył się przekroczyć próg. Ale tylko na chwilę. Klienci zdążyli się już przyzwyczaić do sklepowego stróża. Choć mężczyzn nie za bardzo toleruje.

- Musiał mu ktoś zrobić wielką krzywdę. Widać było, że jakiś mężczyzna go bił, bo nawet na widok pana Antoniego Barabasza, który przynosi mu ciepłe jedzenie, początkowo też nerwowo reagował - opowiada pani Grażyna. Psa nazwała Misiek, bo taki pulchniutki i puszysty. On za opiekę odwdzięczał się odprowadzaniem pani Grażyny do domu. I zawsze wracał na miejsce.

Dzieci mu dokuczały, strzelały do niego z kulek, to czasem na ich widok zaszczeka. Ale już innym zwierzętom pozwala wejść sobie na głowę. Przychodzi tu pies z kulawą nogą i wyjada z miski Miśka resztki. Co jakiś czas na jedzenie psa ma ochotę także kot. Misiek pozwala wszystkim korzystać z tego, co sam dostanie od ludzi.

- Kupiłam mu obrożę przeciwkleszczową - przyznaje pani Grażyna. - Ale przydałoby się jeszcze go zaszczepić. A najlepiej, gdyby ktoś się nim w pełni zaopiekował. Ja go wziąć nie mogę, bo on w domu nie wytrzyma. Musi mieć budę i wolność, by po dworze sobie pobiegać. Poza tym mam już suczkę.

Historia Miśka wciąż pozostaje zagadką. Czy ktoś go wyrzucił, czy sam uciekł? Wiadomo, że nie miał łatwego życia. I że ostatnio udało mu się zbiec przed rakarzem, który jeździł po mieście i wyłapywał bezpańskie psy. Przyszłość Miśka też nie jest znana, ale wszyscy jego opiekunowie liczą, że znajdzie się dobry człowiek, który się nim zaopiekuje. Albo przynajmniej sprawi mu przed zimą prawdziwą budę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska