Elżbieta M. często chodziła na cmentarz. Sprzątała mogiłę rodziców. Jeśli sąsiedzi prosili, szorowała też marmurowe pomniki ich bliskich. Wpadło wtedy parę złotych, zwłaszcza w sezonie, przed 1 listopada.
- Daj piątaka - zaczepiała czasami sąsiadów. Nie oddała w pieniądzach? Oddała na przykład w śliwkach. Bezrobotna. Wołali na nią stolarzowa, bo mąż - złota rączka - robił kiedyś stoły i krzesła.
- Uczciwa, uprzejma, ale lubiła wypić - mówią sąsiedzi. Szczupła, według sąsiadów może nawet za bardzo. Długie nogi. Dawniej atrakcyjna, dziś 51-letnia. Ciemne dżinsy, granatowa kurtka. Włosy farbowała na czarno…
Pozbawione głowy ciało Elżbiety M. w krzakach za cmentarzem leżało chwilę, godzinę, może dwie. Kobietę zabił w niedzielę 21-letni Hubert G. Głowę odkroił nożem do tapet, wsadził do torby i zaniósł na komisariat policji. - Przyniosłem głowę konfidenta - miał powiedzieć do dyżurnego.
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, papierowym, wydaniu Gazety Lubuskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?