Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pensje prezesów ściśle tajne

(dr), Piotr Kawałek
Tylko prezesi koszalińskich spółdzielni mieszkaniowych nie chcą nadal ujawnić swoich zarobków. Zarobki szefów spółdzielni mieszkaniowych w regionie słupskim także owiane są tajemnicą. Tego sekretu strzegą też przewodniczący rad nadzorczych i pracownicy spółdzielni.

Kazimierz Okińczyc, prezes Koszalińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Przylesie", nie chciał po raz drugi rozmawiać na ten temat. - Dziękuję - powiedział przez telefon i rozłączył się. Stanisław Górawski, szef spółdzielni "Na Skarpie", też stanowczo odmówił odpowiedzi. Tylko Eugeniusz Redlarski ze spółdzielni "Nasz Dom" dał nam nadzieję.
- Proszę złożyć podanie z prośbą o ujawnienie zarobków w moim sekretariacie. Koniecznie z uzasadnieniem, dlaczego niby są jawne. Odpiszę - obiecał. Nie chciał podać kwoty przez telefon. - Boję się przekłamań w gazecie. Lepiej mieć wszystko na piśmie - skwitował.
Przypomnijmy, że od sierpnia obowiązują nowe przepisy, z których wynika, że pensje prezesów spółdzielni mieszkaniowych są jawne. Ale tylko Mirosław Kępka, szef spółdzielni "Osiedle" w Świdwinie i Kazimierz Olejniczak ze spółdzielni "Wybrzeże" w Sławnie powiedzieli nam od razu, ile zarabiają (odpowiednio - 4 tys. zł brutto i 6 tys. 800 zł brutto). Pozostali opierali się. Po naszych publikacjach przełamał się Stanisław Ławrynowicz, prezes Kołobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, i podał, ile zarabia - 7 tys. zł brutto. Pobory Andrzeja Świrki, szefa Białogardzkiej Spółdzielni Mie- szkaniowej, znamy, bo jest radnym. Prezes ujawnił je w deklaracji majątkowej w ratuszu (ok. 6 tys. 600 zł brutto).
Czytelnikom obiecujemy, że "tajemniczym" prezesom nie odpuścimy i podamy na łamach, ile zarabiają.

W Słupsku:

Pensje prezesów spółdzielni mieszkaniowych ustalają ich rady nadzorcze. Po tym, jak tylko jeden z szefów spółdzielni zdradził nam, ile zarabia, postanowiliśmy o to zapytać przewodniczących rad nadzorczych.
Leonard Rodziewicz ze słupskiego Czynu zapewnia, że nie wie, ile zarabia prezes spółdzielni. - Z głowy nie powiem - mówi przewodniczący. - Muszę porozmawiać z radcą prawnym i jeśli powie, że można ujawnić, to ujawnię. Jednak Słupsk to małe miasto i tu się dużo nie zarabia.
Przewodniczący Rady Nadzorczej w Domu Nad Słupią wiedział, co prawda, ile zarabia prezes, jednak tą wiedzą nie chciał się z nami podzielić. - Nie zdradzę - zarzekał się Wojciech Skóra. - Takie decyzje pozostawiamy prezesowi. To jego prywatna sprawa. Jeśli zechce, to powie.
Prezes Leszek Orkisz jednak nie chciał, więc nie powiedział.
Na straży pensji prezesów stoją także szefowie rad nadzorczych z innych miast.
- Wasz poprzedni artykuł wywołał plotki - mówi Bogdan Mochala z lęborskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Najpierw ludzie mówili, że pani prezes zarabia piętnaście tysięcy, a później już nawet, że trzydzieści tysięcy.
Przewodniczący nie chciał jednak skończyć z plotkami i podać dokładnych zarobków prezesa, powiedział jedynie, że "jest to tylko kilka tysięcy złotych“. O pensji prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej im. Wincentego Witosa w Człuchowie, dowiedzieliśmy się tylko tyle, że jest niska. - Tu większość mieszkańców to pracownicy byłych pegeerów - mówi Bartłomiej Lewek, przewodniczący Rady Nadzorczej.
- Nie pamiętam ile zarabia prezes, ale na pewno nie jest to dużo.
Niestety nie udało nam się porozmawiać z przewodniczącymi rad nadzorczych pozostałych dwóch spółdzielni, szef rady słupskiego Kolejarza był w delegacji, a w człuchowskiej Pomorzance nikt nie odbierał telefonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza