Czyjaś głupia decyzja
- Jeśli rzeczywiście miasto ma takie plany, to znaczy, że nie rozumie znaczenia Filarów - złościli się jeszcze wczoraj fani. I wyliczali, że w ostatnim czasie chwałę Gorzowowi przynosił właśnie klub, bo pisano o nim w samych superlatywach w dużych branżowych pismach.
- Starałem się nie załamać, jak to usłyszałem. Ale boję się, że może być to prawda - mówił podłamany Bogusław Dziekański, szef Jazz Clubu Pod Filarami.
Filary mieszczą się w piwnicy zaniedbanego, ale w całkiem dobrej kondycji, budynku przy ul. Jagiełły 7. Dzięki pieniądzom miejskim i od sponsorów udało się B. Dziekańskiemu stworzyć jedyne w swoim rodzaju wnętrze. Wszędzie wiszą portrety znanych jazzmanów, wielu z nich koncertowało w tym miejscu i za każdym razem podkreślali znakomitą atmosferę.
- Nie da się odtworzyć klimatu i historii 45 lat upowszechniania muzyki - mówili fani.
Ktoś się pomylił
Sprawdzamy tę nieco szokującą informację. - Nic takiego nie wiem. Nie słyszałam o takich planach - mówiła nam wczoraj Lidia Przybyłowicz, naczelniczka wydziału kultury.
Wiceprezydent Zofia Bednarz o rzekomych przenosinach usłyszała od nas. - Jestem zaskoczona. Nie zamyka się symboli i instytucji, które znakomicie prosperują - mówiła.
Spróbowaliśmy ustalić, skąd się taka plotka wzięła. Okazuje się, że do magistratu zgłosił się jakiś czas temu znany gorzowski skrzypek jazzowy Adam Bałdych, który chce otworzyć własny klub jazzowy i to właśnie w LOK. - Ale poprosiłam go o uzupełnienie dokumentów, decyzji w tej sprawie nie ma - mówiła Z. Bednarz.
Urzędnicy tłumaczyli, że być może ktoś coś gdzieś usłyszał, przekręcił i wyszła z tego plotka, która na kilka dni odebrała fanom jazzu spokój...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?