Fotografia to hobby i źródło dochodów

W połowie lat 90. G. Paczkowski zakochał się w fotografii. I w poniemieckich bunkrach w okolicach rodzinnego Międzyrzecza. Całymi dniami wędrował wzdłuż głównej linii umocnień między Staropolem i Kęszycą, penetrował podziemne korytarze i pstrykał tysiące zdjęć. Nawiązał współpracę z renomowanym wydawnictwem Carte Blanche, jego fotki zaczęły się ukazywać w albumach i rozmaitych książkach poświęconych fortyfikacjom.

- Z honorariów autorskich nie dało się jednak wyżyć, dlatego przed ośmiu laty założyłem spółkę i zostałem bukmacherem. Sam wpadłem na pomysł, żeby zarabiać na zakładach. Zbyt wiele nie ryzykowałem. Musiałem tylko wykupić licencję za tysiąc złotych i znaleźć lokal – opowiada.

Wrócił do korzeni

Bukmacher wydzierżawił dawny sklep przy ul. Waszkiewicza. Polacy to ponoć urodzeni hazardziści, ale początkowo zakład miał niewielkie obroty. Mieszkańcom trudno było uwierzyć, że można legalnie zarabiać na obstawianiu wyników imprez sportowych, czy wyborów. Dochody były mizerne, dlatego G. Paczkowski wziął się dodatkowo za handel ceramiką i pamiątkami. Interes zaczął się rozkręcać przed pięcioma laty, kiedy został agentem spółki Foto Joker.

- Foto Joker zajmuje się obróbką zdjęć oraz sprzedażą akcesoriów fotograficznych. Wróciłem więc do zawodowych korzeni. Zacząłem też robić fotki na imprezach – mówi.

Pocztówki promują miasto

Rynek usług fotograficznych jest bardzo kapryśny. Fotograficy najwięcej pracy mają podczas majowych komunii oraz po wakacjach, kiedy ich klienci wywołują zdjęcia z wczasów. A potem zaczyna się martwy sezon w tej branży. Dlatego od jesieni do wiosny międzyrzeczanin zarabia przede wszystkim na zakładach bukmacherskich, ale także na mapach i pocztówkach, które wydaje pod szyldem swojej firmy.

– W tym przypadku bardziej chodzi o promocję miasta, niż pieniądze – zaznacza.