Do eksplozji doszło 20 lutego. Wybuchł piec, w którym wytapiane było żeliwo. W wypadku ucierpiało czterech pracowników, którzy trafili do szpitali w Barlinku i Gorzowie (ostatnio pisaliśmy o tym 26 lutego w tekście ,,Siły im wracają, ale został uraz''). Wówczas dwaj poszkodowani Mirosław Szewczuk i Dariusz Paczyński mówili, że cudem uniknęli śmierci. Dziś wszyscy wracają do zdrowia. Po stłuczenia i siniaki się goją, ale nie wiadomo.
- Jeden z nich już pracuje - powiedział nam wczoraj Jan Połudzień, dyrektor ds. produkcji w Hakonie. Pozostali, zdaniem dyrektora, powinni wrócić za kilka dni, kiedy skończą się im zwolnienia lekarskie. Zakład wznowił też produkcję.
Jednak nadal nie jest znana przyczyna wybuchu. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Myśliborzu. Dotychczas przesłuchano świadków i zebrano materiały dowodowe. - Zostaną powołani specjaliści, którzy ustalą przyczynę eksplozji. Być może był to nieszczęśliwy wypadek, a być może zawinił człowiek. Wszystko wyjaśni się po zakończeniu prowadzonego przez nas śledztwa - mówi prokurator rejonowy Mieczysław Partyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?