W pierwszej z wymienionych miejscowości mieszkańcy walczą z indykami, w Radnicy natomiast z fermą norek amerykańskich.
Niektórzy z naszych starszych Czytelników, mieszkających na wsiach dziwią się aferom.
- Mówi się o chorobach i innych następstwach. Kiedyś jednak każdy miał przynajmniej krowę na podwórku. Co drugi sąsiad prowadził gospodarstwo rolne lub hodowlane. Nie pamiętam, żeby wtedy ktoś strasznie chorował - opowiada przez telefon mieszkaniec jednej ze wsi w gminie Gubin.
- Gdzie mają się te hodowle się uruchamiać jak nie w pobliżu wsi? - dopytuje się nasz rozmówca.
Takie argumenty raczej nie trafią do osób, które mogą mieć tego typu hodowle pod oknem.
Od kilku miesięcy planowane są kolejne fermy indycze na terenie gmin Dąbie i Bobrowice. Przedsiębiorstwo działające zarówno w Polsce, jak i w Niemczech zdecydowało się wybudować trzy fermy. Jedną w okolicach Kosierza, pozostałe w regionie Bobrowic. Podczas pierwszego spotkania w Kosierzu z mieszkańcami nie słychać było głosów sprzeciwu.
W ostatnim czasie nastroje części mieszkańców zaczęły się zmieniać. Wszystko przez ptasią grypę, której ogniska wykryto w województwie lubuskim. W związku z ptasią grypą ubito już co najmniej milion sztuk ptactwa. Co najmniej, bo to są dane dotyczące tylko ferm.
- Im więcej drobiu, tym większe zagrożenie. Nie jestem przekonany do tej inwestycji, zwłaszcza w tym gorącym okresie - stwierdza pan Maciej, zamieszkujący tereny gminy Bobrowice.
Oficjalnie w urzędach gmin jednak nikt na razie się nie skarży. - Mieszkańcy nie zgłaszali się do nas z protestami - mówi wójt Krystyna Bryszewska.
Czytaj również:Radnica: Ferma nie taka straszna?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?