MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Elity województwa lubuskiego. Mity i prawdy

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Konferencja o elitach trwała cztery godziny. Część uczestników nie dotrwała do końca.
Konferencja o elitach trwała cztery godziny. Część uczestników nie dotrwała do końca. fot. Mariusz Kapała
Podczas debaty o lubuskich elitach wszyscy się zgadzali, że elity są. Ale jakie? Oto jest pytanie! - Polityczne są tak marne, że właściwie ich nie ma - z rozbrajającą szczerością stwierdził Janusz Kubicki.

Czytaj też: Politycy doskonale wykorzystują internetowe fora

Spotkanie na Uniwersytecie Zielonogórskim zorganizowało we wtorek stowarzyszenie Pokolenie Lubuszan. Temat: "Elity województwa lubuskiego. Mity i prawdy".

- W naszym regionie są elity. Funkcjonują niezależnie od tego, czy ktoś je uznaje, dostrzega czy też dyskredytuje - zaczął rektor prof. Czesław Osękowski. - Nie są to elity gorsze od elit obecnych w innych regionach kraju, może tylko mniejsze liczebnie, mniej dostrzegane przez media. To typowe dla mniejszych regionów i miejscowości. Drażni mnie negowanie obecności elit w naszym regionie i mieście. Tak najczęściej czynią ludzie zakompleksieni, zgorzkniali i złośliwi, których niestety, najwięcej jest wśród dziennikarzy, a sami zapominają przy tym, że mają własną elitę.

Tu rektor zebrał oklaski. Dziennikarze i media byli częstym punktem kolejnych wystąpień. Raczej niezbyt pochlebnych. Ale co elity, bo za ich przedstawicieli można uznać uczestników konferencji, mówiły o elitach?

Osękowski pozytywnie ocenił te naukowe, przestrzegając, by zachować miarę i nie przyrównywać się do Warszawy czy Krakowa. Trzeba patrzeć na własne dokonania. - Mało kto pamięta, że kolejnymi wojewodami zielonogórskimi i później lubuskimi po 1989 roku byli ludzie związani ze środowiskiem akademickim Zielonej Góry: Jarosław Barańczak, Marian Eckert, Stanisław Iwan, Marian Miłek, Wojciech Perczak - wyliczał.

Ale dyskutanci skupili się głównie na elitach politycznych. Najbardziej dosadny był prezydent Kubicki. - Tych elit nam brakuje. Elita to zbiór osób mających cechy przywódcze i realizujących postawione zadania. My politycy sami je niszczymy. Można mówić jedynie o pojedynczych osobach. W polityce jest najgorzej - stwierdził z rozbrajającą szczerością. I nie czekając na inne wystąpienia, po chwili wyszedł z sali. Wrócił na sesję rady miejskiej, gdzie przekonywał rajców, by dołożyli 8 mln zł na oświatę.

Kolejnym mówcą miała być wicemarszałek Elżbieta Polak. Tak przynajmniej wynikało z programu prezentowanego na rzutniku. Ale nie pojawiła się. W tym czasie wraz z posłem Stefanem Niesiołowskim przedstawiła kandydatów PO w wyborach.

Po politykach przyszedł czas na naukowców, którzy prezentowali referaty. Dr hab. Jarosław Macała skupił się na definicji elit. Dr hab. Maria Zielińska mówiła o lubuskich elitach w świetle badań lubuskiego sondażu społecznego, w którym elit nie badano. Przy okazji skrytykowała Kubickiego za ogromne billboardy. - Kompletnie nie rozumiem, czemu ma to służyć - przyznała. Przypomniała, że największym zaufaniem cieszą się u nas nauczyciele i służba zdrowia. A bardzo małe mamy do partii i polityków.

Dr Agnieszka Opalińska (nie wytrzymała do końca konferencji) mówiła o sondażu, który przeprowadziła w 2009 r. Nie tyle dotyczył elit, ile opinii o nich. Okazuje się, że z partii najlepiej oceniana jest PO - 37,8 proc. ankietowanych uznało ją za najbardziej aktywną. SLD i PiS idą łeb w łeb. PO jest lepiej oceniane w Zielonej Górze niż w Gorzowie.

O popularności polityków nie ma co mówić, bo sondaże sprzed roku mogą mieć niewiele wspólnego ze stanem obecnym.
- Te badania bez badań dziennikarskich są guzik warte - skomentował były poseł SLD Andrzej Brachmański. - W Polsce panuje mediokracja. To media tworzą opinię. Dlatego elity nie są znane. Kilka dni temu profesor Zbigniew Izdebski został współpracownikiem Instytutu Kinsey'a, placówki o światowej sławie. Ta informacja nie znalazła miejsca na pierwszej stronie gazety. Tam był żużlowiec.
Dlatego według Brachmańskiego (chce starować do rady miejskiej z SLD), prezydent Kubicki zachowuje się racjonalnie, prezentując się na billboardach.

Gorzko zabrzmiał przedsiębiorca Władysław Komarnicki z Gorzowa, powołując się na sąsiednie województwo, gdzie stawiał budynki dla uniwersytetu. - Tam, jak politycy przychodzą na spotkanie dotyczące budowy wielkiej Wielkopolski, to animozje zostają za drzwiami wraz telefonami. Działają razem i mają wyniki - podkreślał. - W Wielkopolsce są jednością i Uniwersytet Adama Mickiewicza dostał na inwestycje 440 milionów złotych. A jak jest u nas? Poseł Franek nie lubi senatora Janka i współpracy nie ma. Kto jest w stanie doprowadzić do tego, żebyśmy mówili jednym głosem?
Zaproponował, by sprawdzić, jak dają sobie radę byli politycy. Według niego, źle. A to pokazuje, kto garnie się do polityki.
- Pan prezes już wszystko powiedział. Niewiele da się dodać - żartował Jerzy Korolewicz, Prezes Zachodniej Izby Przemysłowej. - Co najwyżej możemy mówić o elitach w województwie lubuskim, ale elit lubuskich nie dostrzegam. Może jest kilka osób o takim znaczeniu: biskup, wojewoda, marszałek i może pan rektor, bo mamy tylko jeden uniwersytet. Czy ktokolwiek z Gorzowa jest postrzegany w Zielonej Górze jako elita i na odwrót? Żeby to zmienić, musimy pracować nad integracją społeczną. To wielki cel.

W filozoficznym nastroju był dyrektor gorzowskiego teatru Jan Tomaszewicz. Ze śmiechem wspominał, że jego - warszawiaka, który przez jakiś czas prowadził teatr zielonogórski - przyjęto w Gorzowie jako zrzutka, który ma zniszczyć tutejszy teatr. - Chciałbym zacytować wybitnego aktora Jeana Paula Belmondo. Zapytany przez dziennikarza, czy czuje się gwiazdą, odpowiedział, że to nie do niego pytanie. To pytanie do czynników zewnętrznych. To też pytanie nie do mnie - uznał.
- Żeby zaistnieć w polityce, trzeba mieć przełożenie w mediach - mówił redaktor Tadeusz Krupa. - Tak się składa, że główne media są w dyspozycji polityków.
Nie sprecyzował, kogo ma na myśli. Ale tłumaczył, że media są również zależne od biznesu, bo zbierają reklamy. I jak mają o kimś później mówić cała prawdę? - Politycy nie uważają mediów za partnerów - stwierdził Krupa.

Honoru polityków bronił zielonogórski radny Marek Kamiński. - Trzeba ich rozdzielić na zawodowych, jak posłowie czy ministrowie, i niezawodowych, jak na przykład samorządowy - tłumaczył. - Ci ostatni są też elitą i nie uciekniemy od tego.
Chyba najbardziej przewrotny okazał się były marszałek Andrzej Bocheński. - Politycy nie dzielą się na mądrych i głupich, lecz na wybieralnych i niewybieralnych - wyjaśnił. - Znam wielu mądrych ludzi, których nikt nie wybiera, i głupich, którzy wygrywają. W województwie istnieje elita polityczna, ale jej wadą jest to, że często występuje przeciwko sobie.

Jakie są lubuskie elity? Tego podczas konferencji się nie dowiedzieliśmy. Twardych faktów nie było. Gdyby sądzić po zebranych, to okazuje się, że są elity bardzo chętne do współpracy i wspólnego działania dla województwa. To dobra wiadomość. I mają spore pretensje do dziennikarzy.
- Żaden dziennikarz nie został do końca konferencji - usłyszałem na podsumowanie. Trzeba było podnieść rękę, czy też nie?
Debatę moderowali: dr hab. Bogumiła Burda i redaktor Konrad Stanglewicz. Jako eksperci dyskutowali też: Krzysztof Hnat, Andrzej Kuziemski, Izabela Kumor-Pilarczyk i Paweł Leszczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska