MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziko tu kiedyś było

Aleksandra Łuczyńska
Justyna Krasowska w czasie imprezy częstowała gości prawdziwym swojskim chlebem.
Justyna Krasowska w czasie imprezy częstowała gości prawdziwym swojskim chlebem. fot. Aleksandra Łuczyńska
Dokładnie 60 lat temu do Złotnika przybyli pierwsi powojenni osadnicy.

Z okazji okrągłej rocznicy mieszkańcy wsi zorganizowali wielkie święto, głównie dla tych, którzy przybyli tu tuż po wojnie.

Oficjalne uroczystości stały się okazją do wielu wspomnień.

- Dziko tu było, wszystko poniszczone po wojnie, pełno min - opowiada Klemens Najdek. - Człowiek się bał, bo do nowego przyjechał.

Nie bardzo mi się podobało to co zastaliśmy, tęskniłem i do dziś tęsknię za swoją Bukowiną. Nigdy nie było już okazji, żeby tam pojechać.

Poduszki w oknach

- Miałem 27 lat, gdy przyjechałem tu ze swoją rodziną. Bez niczego, tak jak staliśmy. Nie było co jeść, bo niby skąd. Szukało się tylko domu takiego, żeby okna chociaż w nim były. Złotnik był ze wszystkich okolicznych wsi najbardziej zniszczony, tutaj przebiegała linia frontu, dlatego tak biednie było. Ale ożeniłem się tu w końcu, rodzinę założyłem i żyję jakoś - mówi Kazimierz Zielonka.

Teresa Kogut miała 6 lat gdy przyjechała w te strony. - Podróż trwała 9 tygodni, to było w grudniu, ale zima nie była taka straszna. Na środku wagonu stały piecyki, można było się ogrzać. Jak już przyjechaliśmy, to najpierw patrzyliśmy czy trupów nie ma nigdzie, trzeba było uważać. Potem w domu mama okna poduszkami zatykała, a ile to radości było, jak się w piecu napaliło i wreszcie człowiek ciepło poczuł - wspomina.

Jak w muzeum

Z okazji święta odsłonięto tablicę upamiętniającą przybycie pierwszych osadników. - Niewiadomo ilu ich było. Przyjechali z poznańskiego, rzeszowskiego, kieleckiego, Bukowiny - wylicza sołtys Złotnika, Albin Kuczak. - Początki były niepewne, ale pracą każdy do czegoś doszedł. Teraz chcielibyśmy wydać kronikę upamiętniającą wszystkie ważne wydarzenia, jakie miały tu miejsce przez te 60 lat.

W bibliotece trwają przygotowania do opracowania tego wydawnictwa. Zajmuje się nim Emilia Klusek. - Od kilku miesięcy mieszkańcy gromadzą pamiątki, zdjęcia. Znalazła się nawet serweta wykonana sto lat temu. Przywiozła ją jedna z osadniczek. Mamy też stroje ludowe, poduszki, artykuły ze starych gazet.

Jest tego dużo, zanim to wszystko opiszemy minie sporo czasu. Ale na pewno wyjdzie z tego coś ciekawego. Już teraz wygląda to jak muzeum - mówi bibliotekarka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska