W blokach nr 6 i 8 na os. Grunwald mieszka 90 rodzin. Większość od lat czekała na ogródek jordanowski dla swych pociech. Ich wnioski i prośby rozbijały się jednak o administracyjne bariery oraz brak pieniędzy. Aż urzędników wyręczyły dwie panie. - Na pomysł utworzenia placu zabaw wpadła moja koleżanka Anna Kupińska. Dla nas to ważna sprawa, bo same mamy dzieci. Zaczęłyśmy od zbiórki pieniędzy wśród mieszkańców. Każdy dawał ile mógł. Jedni pięć złotych, inni dziesięć lub dwadzieścia. Dokładały się nawet osoby, które mieszkają w innych częściach miasta - opowiada Anna Nowacka.
Kobiety zebrały 800 zł. Potem A. Nowacka poszła do ratusza z listą darczyńców i spotkała się z wiceburmistrzem Aleksandrem Szperką. Opowiedziała samorządowcowi o zbiórce i jej celu. Ledwo wróciła do domu, kiedy zadzwonił do niej burmistrz Tomasz Watros i zaproponował pomoc. Gmina dołożyła do placu 700 zł. Potem kolejne 800 zł przeznaczył na ten cel Robert Kulesz, prezes spółdzielni mieszkaniowej.
Pomogli też inni
Z pomocą pospieszyli inni. Stolarz Jarosław Bubnowski zrobił piaskownicę, zaś właściciele kopalni w Dębówku ufundowali żwirek. Za zebrane pieniądze panowie z osiedla kupili ogrodzenie i zamontowali je wokół piaskownicy. Tłumaczą, że taki warunek postawił sanepid. Chodzi bowiem o to, żeby psy i koty nie zanieczyszczały piasku. Obok stanęła drewniana wieżyczka ze zjeżdżalnią i huśtawkami, zakupiona za dotacje z gminy i spółdzielni.
- Jest super. Często przychodzę tutaj z moją mamą. Zawsze jest tutaj pełno dzieci i fajnie się razem bawimy - zapewnia Nikodem Oburzyński.
Dzieci z obu bloków są zachwycone. Julia Chabros i Magda Kamińska mówią, że przydałaby się jeszcze karuzela. - I drabinki do wspinania - natychmiast dodaje Tobiasz Kowalski.
Sąsiedzi wezmą przykład?
Otwarcie odbyło się z wielkim hukiem. Przyszło ponad 100 osób. Były rozmaite konkursy i rodzinne turnieje sportowo-rekreacyjne. Nie lada gratką dla maluchów były słodycze, upominki i przejażdżki motocyklami. Apetytu na własny plac zabaw wtedy nabrali mieszkańcy sąsiednich bloków. Na razie popołudniami dzieci z innych budynków oblegają trzepaki, ale może już niebawem będą mogły się bawić na huśtawkach czy karuzelach.
Władze zapewniają, że będą wspierać podobne inicjatywy.
- Korzyści z tego płyną dla wszystkich. Dla mieszkańców, dla urzędu i władz. Skwierzyna ma być miastem otwartym, dlatego zachęcamy inne wspólnoty i spółdzielnie do składania wniosków i czekamy na pomysły - zapewnia burmistrz T. Watros.
Inicjatywę A. Kupińskiej i A. Nowackiej wychwalają ich sąsiadki. - Gdyby nie te dziewczyny, to nasze dzieci nigdy by się nie doczekały placu. Udowodniły, że jak ktoś chce, to swego dopnie. Z korzyścią dla innych - mówi Monika Ratajczak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?