Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpalał, bo chciał zostać strażakiem

Zdzisław Surowaniec [email protected]
Praca strażaków imponuje młodym chłopakom, szczególnie tym, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tym fachu.
Praca strażaków imponuje młodym chłopakom, szczególnie tym, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tym fachu. Z. Surowaniec
Nawet dokładnie nie pamięta, ile razy podłożył ogień. Najbardziej denerwował się, kiedy płomienie się nie rozprzestrzeniały.

Ochotnicza Straż Pożarna w Zaleszanach koło Stalowej Woli była w ubiegłym roku bardzo aktywna. W gminie zajęła trzecie miejsce w liczbie wyjazdów do pożarów. Taką aktywność zawdzięczają w dużej mierze 18-latkowi, który podpalił 14 zagajników. Teraz będzie musiał za to zapłacić. Tydzień temu w stalowowolskim sądzie zapadł wyrok w tej sprawie.

CHCIAŁ POKAZAĆ, ŻE POTRAFI GASIĆ

Łukasz nawet się nie krył z tym, że jego hobby to podpalanie zagajników w gminie. Opowiadał o tym kolegom w szkole zawodowej, do której chodzi. Jak zeznał w sądzie, tylko jeden z chłopaków powiedział mu, żeby tego nie robił. Reszta nie próbowała nawet popukać się w czoło na znak, że brakuje mu rozumu, jeśli biega z ogniem po okolicznych laskach.

18-latek podpalał młodniki, sadzonki i zagajniki. Wchodził w środek młodnika, zgarniał ściółkę, wyciągał zapałki, odczekiwał, by się upewnić, że ogień zajął drzewka i uciekał. Pozostawiał za sobą dymiący lasek. Na dwie wyprawy zabrał z sobą 21-letniego Tomka, który miał czuwać, czy ktoś nie nadjeżdża.

Tomek zapamiętał jedną wyprawę rowerem do Dzierdziówki. Pojechali do jednego z zagajników. Łukasz, wprawiony już w podpalaniu młodników, rozniecił ogień w środku lasku. A potem pędem wsiedli na rowery i zanim pożar objął cały młodnik, a w górę wzbił się dym, siedzieli na schodach sklepu spożywczego i patrzyli, co się będzie działo. Po pół godziny usłyszeli wycie strażackich syren. Łukasz pobiegł wtedy do remizy strażackiej i pojechał do pożaru ze strażakami. Pomagał im... gasić ogień.

- Chciał pokazać, że potrafi gasić. Bo starał się o przyjęcie do Ochotniczej Straży Pożarnej w Zaleszanach - zeznał 21-latek. Łukasz z rozbrajającą szczerością przyznał w sądzie, że stracił rachubę, ile razy podpalał. - Jak widziałem, że dobrze się zajęło, to uciekałem do domu. A potem gasiłem pożar ze strażakami. W trakcie akcji dowiadywałem się, do kogo należała działka z wypalonymi drzewkami - stwierdził.

Podpalał młodniki z dala od zabudowań, ale z dobrym dojazdem. Bo łatwiej mu było uciekać z miejsca zdarzenia na rowerze, a strażacy nie mieli problemu z dojazdem do pożaru. Poletka, na których wywoływał pożary nie były duże - od 0,01 do jednego hektara. W sumie wywołał pożary na powierzchni 3,41 hektara. Najbardziej był rozczarowany, kiedy ogień się nie rozprzestrzeniał i z podpalenia nic nie wyszło. Albo kiedy do pożaru nie wyjechała jednostka z Zaleszan.

NIKT INNY NIE PODPALAŁ

Najdziwniejsze jednak jest to, że 18-latek zeznał w sądzie, jakoby o podpaleniach wiedziało kilku zaleszańskich strażaków. Łukasz wymienił nazwiska trzech, którzy byli pewni, że to on jest sprawcą podpaleń. Chłopak twierdził, że nie upominali go, nie zwracali mu uwagi. Przywołał nawet słowa jednego z nich, że "jakby co, to my o niczym nie wiemy". Doszło nawet do tego, że raz usłyszał od strażaków, żeby dziś nie podpalał "bo będzie impreza i tak nigdzie nie wyjedziemy".

Pierwszy młodnik poszedł z dymem 21 lipca, ostatni 27 września. Podpalacz buszował w Zaleszanach, Karczmiskach i Kępiu Zaleszańskim. - Wszystkie pożary były moim dziełem. Nikt inny nie podpalał - przyznał 18-latek. Nie miał żadnych korzyści z podpalania. Korzyści mieli strażacy, którzy mają płacone za wyjazdy do pożarów.

Z DALA OD DOMÓW, PRZY DROGACH

Biegły sądowy przyznał podczas rozprawy, że pożary młodników nie zagrażały ludziom. Były z dala od zabudowań i kompleksów leśnych, w pobliżu utwardzonych dróg, co ułatwiało dojazd strażackim wozom bojowym. Ze względu na ich wielkość nie kwalifikowały się nawet do miana pożarów.

Łukasz i Tomek przyznali się do winy. Wyrok zapadł przed tygodniem. Łukasz dostał karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i dozór kuratora. Ma także pokryć szkody (20 tysięcy złotych), jakie wywołał pożarami. Tomek ma zapłacić 800 złotych kary i zwrócić 1000 złotych pokrzywdzonym. Już wiadomo, że pokrzywdzeni będą mieć problemy z odzyskaniem należności. Jeden z nich przymierza się do skorzystania z pośrednictwa komornika.

PROKURATOR JESZCZE SIĘ PRZYJRZY

Prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Zaleszanach Andrzej Jonaszek stanowczo zaprzecza, że Łukasz był członkiem jego jednostki. - Nie był, nie był i tyle - zapewnia poirytowany. Nie wierzy, żeby strażacy wiedzieli o tym, co robi Łukasz.

Natomiast prokuratura ma się bacznie przyjrzeć wyrokowi. A jest się nad czym zastanowić. Jeden ze strażaków wymienionych przez Łukasza jako ten, który wiedział o jego ognistym hobby, zeznał, że nie wiedział, kto jest podpalaczem. Może mu teraz grozić oskarżenie o składanie fałszywych zeznań. Zastanawiające jest także, dlaczego Łukasz podpalał zagajniki z dala od zabudowań, ale blisko dróg. Czyżby chciał odsunąć niebezpieczeństwo ognia od domów, ale przy okazji ułatwić strażakom dojazd? Być może powinno także paść pytanie, czy chłopak nie był w zmowie z niektórymi strażakami, dla których wyjazd do gaszenia ognia był okazją do złapania kieszonkowego.

Prokurator Bogdan Gunia zaleca ostrożnie podchodzić do oskarżeń, jakie padają z ust Łukasza w stosunku do strażaków. - Być może w tym, co mówi, jest chęć odegrania się - snuje przypuszczenie. Ale obiecał, że przyjrzy się wyrokowi i zebranemu materiałowi dowodowemu. Niewykluczone więc, że wyrok na Łukasza nie jest ostatnim w sprawie podpaleń zagajników.

Prokurator Bogdan Gunia z Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli zaleca ostrożnie podchodzić do oskarżeń, jakie padają z ust podpalacza w stosunku do strażaków. Obiecał jednak, że przyjrzy się wyrokowi i zebranemu materiałowi dowodowemu. Niewykluczone więc, że wyrok na Łukasza nie jest ostatnim w sprawie podpaleń zagajników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie