Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa jeziora, dwa zamki i Park Miłości... Słowem, jesteśmy w Lubniewicach

Renata Hryniewicz
Lubniewice
Lubniewice Renata Hryniewicz
Lubniewice leżą między dwoma jeziorami. Ogień miłości i czasy PRL - tak można kojarzyć te dwa jeziora. A razem? Wędkarskie eldorado!

Miasto leży w otoczeniu kilku pięknych jezior, a po środku dwóch z nich: Lubiąża i Krajnika. Położenia dwóch jakże sprzecznych ze sobą jezior można tylko pozazdrościć mieszkańcom Lubniewic. Chcą imprezować? Idą na jezioro Lubiąż. Chcą ciszy? Podążają na sąsiednie jezioro Krajnik. Jedno mniejsze, drugie znacznie większe i mają coś wspólnego. Łączy je przesmyk. Krajnik to bardzo głęboki akwen o powierzchni 40 ha. . Ostatnie pomiary wykazały, że dno w niektórych miejscach znajduje się nawet 40 m poniżej poziomu tafli (prawdopodobnie jego misę wybiły kiedyś spadające z dużej wysokości wody roztopowe lodowca, stąd również owalny kształt). - Jest to jezioro głębokie, a jak głębokie to czyste - mówi Ryszard Kajdan, kierownik jedynego ośrodka nad jeziorem „Kaczy dołek” - Jest zasobne w ryby. Jest tutaj praktycznie każda ryba. Jest płoć i leszcz, wzdręga, sporo szczupaka, lina. Można spotkać suma i węgorza - dodaje.

A tutaj jest swojsko
Głównym dopływem Krajnika jest rzeka Lubniewka, płynąca przesmykiem z Lubiąża. 150 m od akwenu wody rzeczki piętrzy na wysokości około trzech metrów jaz małej elektrowni wodnej. Rozciąga się stamtąd piękny widok na miasto. Wokół Krajnika znajduje się czarny szlak pieszy. Można nim obejść dookoła całe jezioro, choć w niektórych miejscach jest mocno zarośnięty. Zabudowa miejska przylega do północnego i północno-zachodniego, wysokiego, brzegu jeziora. Przy jeziorze znajduje się tylko jeden ośrodek wypoczynkowy „Kaczy dołek”. Przypomina on czasy PRL.

Znajdujące się po drugiej stronie miasta jezioro Lubiąż jest przeciwieństwem Krajnika. Po pierwsze, ze względu na kształt. Woda ma wiele malowniczych półwyspów, zatok, kilka przesmyków i dwie duże oraz zalesione wyspy. Pierwsza nazywana jest Małą, a druga Wyspą Miłości. Ośrodek powstał jak to jego właściciel określa za czasów Gierka. Niebawem doczeka się remontu. Choć nie wszystkim do końca się to podoba. Niektórzy przyjeżdżają tutaj po to, żeby poczuć ten klimat PRL - u. - Ośrodek nie ma standardu gwiazdkowego, ale ludzie go uwielbiają. Mamy stałych klientów niemalże z całej Polski z przewagą Śląska. Ale i z Warszawy mamy coraz więcej wczasowiczów. Są ludzie, którzy lubią ten pospolity klimat. Tu nie potrzeba im luksusów. Ma być jedynie czysto i schludnie - mówi kierownik ośrodka „Kaczy dołek” Ryszard Kajdan.

Swojego czasu przyjeżdżały tutaj dwie panie emerytki. Były majętne i dobrze ułożone zawodowo. Mieszkały w zwykłym kempingu, gdzie nie było wody, gdzie miały nie mały kawałek do WC i do łazienki, lodówką był koszyk zawieszony na gwoździu. One się właśnie z tego cieszyły. Mieszkańcy znali te panie, nazywali je grzybiary. - One nie umiały zbierać grzybów. Dla nich ważne było rowerem pojechać przez las po bułki i gazetę. Na podstawie map leśnych stworzyły swoje nazwy, które do dziś się tak nazywa np. spalony las, nadrzeczna itd. Mam te mapy... - mówi R. Kajdan.

Imprezowe jezioro
Drugie jezioro to moc atrakcji. Pełno ośrodków, po jeziorze śmigają motorówki, są wypożyczalnie sprzętu, restauracje, wielki hotel. Nad jeziorem odbywają się imprezy dla turystów i mieszkańców. Sześć lat temu powstał tutaj Park Miłości im. Michaliny Wisłockiej, która przeżyła w Lubniewicach wielką miłość.

Woda ma wiele malowniczych półwyspów, zatok, kilka przesmyków i dwie duże oraz zalesione wyspy. Pierwsza, patrząc z kierunku Lubniewic, nazywana jest Małą nazywana też wyspą „Poznajmy się”, a druga (o wiele większa) Dużą, a inaczej Wyspą Miłości… Lubiąż zasilają dwa dopływy: do jego wąskiego krańca północno-zachodniego wpływa Kanał Jarnatowski, a drugim dopływem jest wspominana wcześniej Lubniewka. Wokół Lubiąża znajdują się stanowiska dla wędkarzy, trasa konna (Lubniewice są znane też z ośrodków wypoczynkowych dla miłośników koni), szlaki dla rowerzystów i pieszych. Z centrum nad jezioro można łatwo zejść i zwiedzić brzeg promenadą.

I choć latem wiele się tu dzieje, jesienią robi się cicho, a jezioro odsłania swoje drugie oblicze i daje korzystać ze swoich skarbów wędkarzom. Jezioro ma charakter typu sandaczowego, jednak można tu również spotkać piękne szczupaki (między 60 a 80 cm), albo duże okonie (powyżej 40 cm). Linia brzegowa jest bardzo dostępna dla wędkarzy, co kilkanaście metrów znajduje się pomost wędkarski lub miejsce, z którego bez problemów można powędrować.

Film, Festiwal i Park Michaliny Wisłockiej
Dlaczego Wisłockiej? Bo właśnie w Lubniewicach 50 lat temu Michalina Wisłocka przeżyła wielką miłość, która skłoniła ją do napisania „Sztuki kochania”. Poradnik seksuologiczny w 1976 r. sprzedał się w 7 mln egzemplarzy, a Lubniewice poznała cała Polska. W 2017 r. odbyła się premiera filmu „Sztuka Kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, w której jedną z ważnych ról grały właśnie Lubniewice! - Zawsze do mnie mówiła: Ty zajmujesz się seksem, ja miłością - mówi prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, przyjaciel Wisłockiej.

I tę historię postanowił wykorzystać burmistrz Tomasz Jaskuła. za jego sprawą powstał Park Wisłockiej, który jest doskonałym miejscem do odpoczynku mieszkańców i turystów. Są rzeźby symbolizujące miłość, jest Mostek Miłości, gdzie goście parku wieszają kłódki na znak trwałości uczuć, jest także Ławeczka Miłości i Szlak Wisłockiej. Burmistrz walczy o pieniądze na rewitalizację parku, żeby ten przyciągał coraz więcej turystów.

- Przyjeżdżałem tutaj z rodzicami na wczasy, które organizował zakład pracy mojego taty. Już wtedy, jako mały chłopiec słyszałem, jak rodzice rozmawiali o Wisłockiej i o tym, że tutaj przeżyła swoją wielką miłość. Dziś ja ją przeżywam - mówi Wojciech Polak z Wrocławia. - Od sześciu lat przyjeżdżam tutaj na każde wakacje ze swoją dziewczyną Dominiką. Poznaliśmy historię Wisłockiej i mamy wrażenie, że po części jest to nasza historia. Lubniewice to magiczne miejsce. Miejsce na prawdziwą miłość - dodaje i przytula mocno swoją dziewczynę.

Kaczy dołek - ośrodek rodem z PRL
Ośrodek powstał jak to jego właściciel określa za czasów Gierka. Niebawem doczeka się remontu. Choć nie wszystkim do końca się to podoba. Niektórzy przyjeżdżają tutaj po to, żeby poczuć ten klimat PRL - u. - Ośrodek nie ma standardu gwiazdkowego, ale ludzie go uwielbiają. Mamy stałych klientów niemalże z całej Polski z przewagą Śląska. Ale i z Warszawy mamy coraz więcej wczasowiczów. Są ludzie, którzy lubią ten pospolity klimat. Tu nie potrzeba im luksusów. Ma być jedynie czysto i schludnie - mówi kierownik ośrodka „Kaczy dołek” Ryszard Kajdan.

Swojego czasu przyjeżdżały tutaj dwie panie emerytki. Były majętne i dobrze ułożone zawodowo. Mieszkały w zwykłym kempingu, gdzie nie było wody, gdzie miały nie mały kawałek do WC i do łazienki, lodówką był koszyk zawieszony na gwoździu. One się właśnie z tego cieszyły. Mieszkańcy znali te panie, nazywali je grzybiary. - One nie umiały zbierać grzybów. Dla nich ważne było rowerem pojechać przez las po bułki i gazetę. Na podstawie map leśnych stworzyły swoje nazwy, które do dziś się tak nazywa np. spalony las, nadrzeczna itd. Mam te mapy... - mówi R. Kajdan.

Zobacz też: Lubniewice na archiwalnych pocztówkach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska