MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Droga do awantury

Dariusz Chajewski
- Na planach stoi jak byk, to jest przecież droga miejska - mówi Bronisław Wolny
- Na planach stoi jak byk, to jest przecież droga miejska - mówi Bronisław Wolny fot. Ryszard Poprawski
Na planach droga jest wojewódzka. W rzeczywistości stała się zamkniętym podwórkiem.

Bronisław Wolny zasiada do rozmowy z plikiem dokumentów i mapek. Jak mówi, jest już zmęczony niesprawiedliwością i nieuczciwością. Dopatruje się spisku.

- Proszę, tutaj jest wyciąg z rejestru gruntu, zgodnie z nim ta uliczka to droga miejska - pokazuje. - Tymczasem jej końcówkę wydzierżawiono, postawiono garaże i nie możemy dojechać do naszej działki.

Jazda z okładem

Wolny wraz z synem kupił od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa działkę - 23 ary. W planach mieli zakup 10 ha, ale wycena była zbyt wysoka. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie... droga. Oto od ulicy Żagańskiej na ich działkę prowadzi droga, która teraz stała się podwórkiem trzech budynków należących do wspólnoty mieszkaniowej. Na jej końcu znalazła się komórka i garaż, które praktycznie uniemożliwiają dojazd do działki.

- Przecież prawo jest prawem, gdy zapisano, że to droga miejska, to uliczka musi być ogólnodostępna - denerwuje się Wolny. - Wydzierżawiono ten kawałek ziemi dopiero wówczas, gdy zacząłem za tym chodzić.

Tymczasem Wolnym zaproponowano alternatywę, drogę wokół zabudowań. Im to nie pasuje nie tylko dlatego, że jest to prawie kilometr do nadrobienia. Tam to droga polna, wieczne błocko, a tutaj asfalt. Pisali już do starosty, zaangażowali wojewodę... I nic.

Ślepe podwórko

Sporną drogę od strony ul. Żagańskiej otwiera spora stara brama. Niegdyś była tu przychodnia weterynaryjna. A zamykają szlak rzeczywiście dwa niewielkie budyneczki.

- Ta cała dyskusja jest bezpodstawna - mówi mieszkająca przy tym podwórku Regina Rzechowska. - Aby z tej drogi dotrzeć do działki, ci panowie muszą przejechać też przez kawałek mojego pola, który jest tutaj, za płotem. A ja po prostu nie wyrażam na to zgody i nie wyrażę. Tak czy inaczej ta droga będzie ślepa. Sprawa była już nawet w sądzie.

Sąsiedzi są zdecydowani, aby drogi tutaj nie było. Okoliczne tereny zamieniają się powoli w działki budowlane, rosną domki. Ich zdaniem Wolni chcą ziemię przekwalifikować i sprzedać pod budowę. A oni nie chcą, aby pod ich oknami prowadziła ruchliwa uliczka. Lepiej już niech będzie ślepe podwórko.

Gdyby potrafili

Urzędnicy rozkładają bezradnie ręce. Nie, nie dlatego, że sprawa nie jest do załatwienia. Raczej dlatego, że dałoby się ją załatwić, gdyby ludzie potrafili się dogadać, ustąpić. Uważają, że zrobili to, co mogli - wyznaczyli drogę konieczną, aby Wolny mógł korzystać ze swojej własności.

- Właśnie moje biuro opuścili inni petenci, tam konflikt jest o przysłowiowe trzy palce - tłumaczy Józef Rubacha z kożuchowskiego magistratu. - Jeśli w takich sprawach dotyczących własności nie ma woli pojednania pozostaje sąd...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska