Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostawmy drugi krok

Szymon Kozica
Nie pierwszy raz przekonaliśmy się, że Falubaz ma wspaniałych kibiców. Im ekstraklasa się należy!
Nie pierwszy raz przekonaliśmy się, że Falubaz ma wspaniałych kibiców. Im ekstraklasa się należy! fot. Tomasz Gawałkiewicz
Po niedzielnym zwycięstwie w Bydgoszczy w drużynie z Zielonej Góry zapanowała ogromna radość.

[galeria_glowna]
- Ale pamiętajmy, że to dopiero pierwszy krok - podkreślali i zawodnicy, i działacze.

- Bez Lindgrena. Z zet zetką. Kurczę! - w parkingu prezes ZKŻ-u Robert Dowhan wciąż nie mógł uwierzyć w to, co stało się przed chwilą. I nie ma się czemu dziwić, bo ekipa z Zielonej Góry sprawiła nie lada niespodziankę, pokonując na wyjeździe Polonię 46:44. Przecież ostatni raz Falubaz wygrał w Bydgoszczy 18 lat temu!

Szacunek dla Iversena
Droga do sukcesu nie była jednak łatwa. Po VII gonitwie Polonia prowadziła już 25:17. - Nie będę ukrywał, że siedziałem wtedy załamany - przyznał Grzegorz Walasek, który po dwóch startach miał na koncie zaledwie punkcik. - Myślałem, że jedyne, co mogę zrobić, to wyjechać na tor i być statystą. Ale udało się poukładać klocki i jakoś te punkty pozbierać.

To właśnie kapitan "Greg" wspólnie z Nielsem Kristianem Iversenem dał sygnał do ataku. - Dwa wyścigi (VIII i IX - dop. red.), które wygrali po 5:1, zaważyły na wyniku - skomentował trener ZKŻ-u Kronopolu Jan Grabowski. - Iversen wystartował po raz pierwszy po kontuzji. Jestem pełen podziwu dla gościa. Szacunek - podkreślił po meczu Piotr Protasiewicz.

Nie mam słów pochwały

A "PePe" był w niedzielę królem toru. To, co zrobił w kilku biegach, oglądaliśmy z zapartym tchem. Szarże Protasiewicza spokojnie mogłyby konkurować z akcjami Tomasza Golloba (w pojedynku z Marmą Polskie Folie) o tytuł najefektowniejszych. - Nie mam słów pochwały na to, co pokazał tu Piotr - powiedział tylko trener Grabowski.

A czy "PePe" miał dodatkową satysfakcję z tego, że 15 punktów plus dwa bonusy wywalczył na torze swego byłego klubu? - Tak, bo było kupę opinii "wspaniałych" działaczy bydgoskich, że Protasiewicz to jakiś tam zawodnik, którego zastąpi każdy inny. Nie jest tak do końca i tym wynikiem to udowodniłem - przyznał nie bez racji.

Nie ma co się podniecać

Na szczęście, nikt z ZKŻ-u nie zachłysnął się wyjazdową wygraną. - Spokojnie, nie ma co się podniecać. Zrobiliśmy dopiero pierwszy krok, a trzeba zrobić cztery - studził emocje "Pepe". - Teraz my jesteśmy na takiej pozycji, że musimy się spinać. Zwycięstwo w Bydgoszczy to na pewno plus. Ale oni przyjadą do nas tak samo nabuzowani, jak my tu - wtórował mu Walasek.

- W pierwszym meczu sezonu też mieliśmy atut własnego toru i przegraliśmy... - przypomniał Dowhan. - Ale chcemy zrobić to, o czym napisała w sobotę "Gazeta Lubuska". Daliście tytuł "Chłopaki, obrońcie nam ekstraligę!". Pierwszy krok zrobiony. Teraz trzeba dostawić drugi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska