[galeria_glowna]
- Ale pamiętajmy, że to dopiero pierwszy krok - podkreślali i zawodnicy, i działacze.
- Bez Lindgrena. Z zet zetką. Kurczę! - w parkingu prezes ZKŻ-u Robert Dowhan wciąż nie mógł uwierzyć w to, co stało się przed chwilą. I nie ma się czemu dziwić, bo ekipa z Zielonej Góry sprawiła nie lada niespodziankę, pokonując na wyjeździe Polonię 46:44. Przecież ostatni raz Falubaz wygrał w Bydgoszczy 18 lat temu!
Szacunek dla Iversena
Droga do sukcesu nie była jednak łatwa. Po VII gonitwie Polonia prowadziła już 25:17. - Nie będę ukrywał, że siedziałem wtedy załamany - przyznał Grzegorz Walasek, który po dwóch startach miał na koncie zaledwie punkcik. - Myślałem, że jedyne, co mogę zrobić, to wyjechać na tor i być statystą. Ale udało się poukładać klocki i jakoś te punkty pozbierać.
To właśnie kapitan "Greg" wspólnie z Nielsem Kristianem Iversenem dał sygnał do ataku. - Dwa wyścigi (VIII i IX - dop. red.), które wygrali po 5:1, zaważyły na wyniku - skomentował trener ZKŻ-u Kronopolu Jan Grabowski. - Iversen wystartował po raz pierwszy po kontuzji. Jestem pełen podziwu dla gościa. Szacunek - podkreślił po meczu Piotr Protasiewicz.
Nie mam słów pochwały
A "PePe" był w niedzielę królem toru. To, co zrobił w kilku biegach, oglądaliśmy z zapartym tchem. Szarże Protasiewicza spokojnie mogłyby konkurować z akcjami Tomasza Golloba (w pojedynku z Marmą Polskie Folie) o tytuł najefektowniejszych. - Nie mam słów pochwały na to, co pokazał tu Piotr - powiedział tylko trener Grabowski.
A czy "PePe" miał dodatkową satysfakcję z tego, że 15 punktów plus dwa bonusy wywalczył na torze swego byłego klubu? - Tak, bo było kupę opinii "wspaniałych" działaczy bydgoskich, że Protasiewicz to jakiś tam zawodnik, którego zastąpi każdy inny. Nie jest tak do końca i tym wynikiem to udowodniłem - przyznał nie bez racji.
Nie ma co się podniecać
Na szczęście, nikt z ZKŻ-u nie zachłysnął się wyjazdową wygraną. - Spokojnie, nie ma co się podniecać. Zrobiliśmy dopiero pierwszy krok, a trzeba zrobić cztery - studził emocje "Pepe". - Teraz my jesteśmy na takiej pozycji, że musimy się spinać. Zwycięstwo w Bydgoszczy to na pewno plus. Ale oni przyjadą do nas tak samo nabuzowani, jak my tu - wtórował mu Walasek.
- W pierwszym meczu sezonu też mieliśmy atut własnego toru i przegraliśmy... - przypomniał Dowhan. - Ale chcemy zrobić to, o czym napisała w sobotę "Gazeta Lubuska". Daliście tytuł "Chłopaki, obrońcie nam ekstraligę!". Pierwszy krok zrobiony. Teraz trzeba dostawić drugi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?