Do inwestycji w Gorzowie trzeba będzie dołożyć 70 mln zł?

- Roszczenia w przypadku hali to kilkadziesiąt milionów złotych, a w przypadku drogi krajowej nr 22 to kilkanaście milionów. Łącznie to około 50 mln zł – mówił w środę 29 marca na sesji rady miasta prezydent Jacek Wójcicki. Przez kilkadziesiąt minut odpowiadał on na pytania radnych dotyczące jednego z najważniejszych tematów ostatnich kilkunastu dni w mieście. Jest nim wstrzymanie prac przy budowie Areny Gorzów, jak nazywa się już halę sportową przy Słowiance oraz wstrzymania prac przy rozbudowie drogi krajowej nr 22, czyli wylotówki na Gdańsk. W obu przypadkach wykonawcy zażądali zwiększenia kwot do obowiązujących umów na wykonanie tych inwestycji. Przypomnijmy: budowa hali miała pierwotnie kosztować 89 mln zł, a rozbudowa DK22 – 74 mln zł.

Przeczytaj również: Oto najdroższe inwestycje Gorzowa! Na co idą pieniądze w XXI wieku?

W przypadku hali, gdzie inwestorem jest Słowianka, a wykonawcą - firma Budimex, trwają negocjacje. Z kolei w przypadku DK22 gdzie wykonawcą jest Budomex, a inwestorem miasto - sprawa została już skierowana do mediacji do Prokuratorii Generalnej. - Nie znam takiego miasta, w którym wykonawcy zeszli z dwóch najważniejszych inwestycji – zauważał Tomasz Rafalski, przewodniczący klubu radnych PiS.

Wykonawcy zdecydowali się na ruch radykalny. Nie jest on jednak zaskoczeniem – mówił prezydent Gorzowa. Zwracał uwagę, że tak jak około dziesięć lat temu inwestycje kończyły się oszczędnościami, tak teraz ceny materiałów budowlanych znacznie wzrosły i trzeba do inwestycji dokładać. - Dołożymy wszelkich starań, by się w wykonawcami dogadać. Nie wypniemy się na nich, bo to tylko odłoży inwestycje w czasie – mówił na sesji prezydent.

Już po jej zakończeniu, w rozmowie z naszym dziennikarzem, tłumaczył, na czym ma polegać dojście do porozumienia z wykonawcami:

Dziś można rozliczać się kosztowo, faktura do faktury, ale to bardzo żmudna praca. Z drugiej strony są współczynniki, które przyjęła Prokuratoria Generalna dla GDDKiA, są wskaźniki dla poszczególnych kategorii robót budowlanych, które pokazują wzrosty cen. Trzeba się więc oprzeć na określonym wskaźniku, który będzie odpowiadał obu stronom. Oprócz tego trzeba jeszcze będzie podzielić się ryzykiem. To nie jest tak, że jest ono w 100 proc. po stronie miasta lub wykonawcy. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach, może tygodniach, dojdziemy do porozumienia – mówił.

A dlaczego miasto nie zerwie umów z wykonawcami?

Zerwanie kontraktu nie spowoduje, że wykonawca nie będzie miał do miasta roszczeń. My i tak będziemy musieli mu zapłacić. Rozliczenie dotychczasowej dokumentacji, zrobienie nowej, wyłonienie nowego wykonawcy, któremu przecież i tak trzeba będzie zapłacić drożej, wydłuży inwestycje o co najmniej rok – mówił J. Wójcicki.

Na dziś miasto szacuje, że do wszystkich inwestycji rozpoczętych przed wojną na Ukrainie lub też przed pandemią trzeba będzie dołożyć więcej niż 50 mln zł.

- W przypadku budowy Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu nie ma jeszcze roszczeń, ale to jest inwestycja rozpoczęta trzy lata temu przed całym zamieszaniem inflacyjnym, a jej wartość to 104 mln zł. Szacujemy, że do wszystkich inwestycji trzeba będzie dołożyć około 70 mln zł – mówił prezydent.

- A czy te kłopoty będą miały wpływ na zmiany planów inwestycyjnych i rezygnację z mniejszych inwestycji? – dopytywał na sesji Radosław Wróblewski, szef klubu radnych PO.

– Wiemy, że jest rok wyborczy, więc liczymy na przyjaciół – na wsparcie ze strony zarządu województwa czy ze strony rządu – mówił Wójcicki.

Czytaj również:
Rozbudowa DK22 w Gorzowie niemal na finiszu. Mają ją skończyć do 10 maja

Obejrzyj wideo: PCPR szuka chętnych do stworzenia rodzin zastępczych