Przypomnijmy. Jeszcze w czerwcu magistrat obiecał gorzowskiemu reprezentantowi w Eurolidze 500 tys. zł dotacji na grę w tych elitarnych rozgrywkach. Ta kwota była i tak mniejsza o 300 tys. zł niż ta sprzed roku. Choć od tej deklaracji minęły już cztery miesiące, kasy na koncie KSSSE AZS PWSZ wciąż nie ma. - Sytuacja jest dramatyczna. Brakującej kwoty bardzo brakuje. Nie możemy dopuścić do rozważanego przez klub wycofania zespołu z europejskich rozgrywek. Ta drużyna dała nam mnóstwo radości, dumy. Nie niszczmy tego - apelował podczas środowej sesji radny Arkadiusz Marcinkiewicz, który zasiada też w zarządzie klubu.
Brak przelewu podyktowany jest tym, że miasto samo nie ma pieniędzy. Powodem jest zła kondycja miejskiego budżetu, bo nie udało się sprzedać działek przy Walczaka (miały przynieść 47 mln zł). Z tego też powodu wszelkie wpłaty i spłaty włodarze Gorzowa opóżniają. I najpewniej to jest też przyczyną zwłoki w sprawie pieniędzy dla koszykarek.
Tymczasem już za dwa dni KSSSE AZS PWSZ ma zmierzyć się w Walencji z Ros Casares, niepokonanym liderem grupy D. Istnieje ryzyko, że do meczu nie dojdzie. - Dziś do godziny piętnastej czekamy na odpowiedź prezydenta Gorzowa, czy dostaniemy obiecaną kwotę. Jeśli odpowiedź będzie negatywna, to w trybie pilnym zbierze się zarząd klubu i podejmie decyzję, prawdopodobnie o wycofaniu zespołu z Euroligi - usłyszeliśmy od dyrektora klubu Pawła Żylińskiego.
Gdyby rzeczywiście sprawdził się czarny scenariusz, to ewentualny komunikat w tej sprawie ma zostać wydany dziś wieczorem. Wówczas jutro odbyłaby się konferencja prasowa. Wycofanie polskiego zespołu z Euroligi byłoby pierwszym takim przypadkiem w historii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?