MKTG SR - pasek na kartach artykułów

DEBATA Dlaczego kobiety nie chcą mieć dzieci i czy polityka rządu sprawi, że będzie nas coraz więcej?

TATIANA MIKUŁKO 0 68 324 88 19 [email protected]
Do rozmowy zaprosiliśmy: prezeskę Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet "Baba" - Anitę Kucharską-Dziedzic, radną miejską, PiS - Magdalenę Napierałę, radną miejską, SLD, - Mirosławę Panek-Garę, dziennikarkę "GL" w dziewiątym miesiącu ciąży - Katarzynę Borek.

Praca

- 28-letnia Polka to dziewczyna z wyżu demograficznego. Musiała walczyć, by dostać się na dobrą uczelnię i wymarzony kierunek. Po magisterce zrobiła dwa kursy. Świetnie zna dwa języki. Pracuje, zarabia tak sobie. Ma szansę na awans. Jest mężatką. Myśli o dziecku. Chciałaby zajść w ciążę, ale boi się, że to zrujnuje jej karierę. Co mogłoby ją przekonać, że jest w odpowiednim momencie, aby zostać mamą?
Mirosława Panek-Gara: - Sylwetka kobiety, którą pani nakreśliła to dokładnie moja córka.
W wieku 28 lat urodziła dziecko. Nieplanowane, bo do zrobienia miała jeszcze kilka ważnych rzeczy, by jej kariera rozwijała się tak, jak to sobie wymarzyła. By jej pomóc, zaoferowałam swój wolny czas, który mogłam poświęcić na opiekę nad dzieckiem. I było pięknie do momentu, kiedy o ciąży córki dowiedział się jej szef. Rozmowy o przyszłym życiu zawodowym sprawiły, że ciąża stała się zagrożona. Pracodawca powiedział: "Muszę na pani miejsce kogoś znaleźć. Znajdę, ale pod warunkiem, że przedłuży pani urlop macierzyński o półtora roku". Gdyby to przydarzyło się samotnej matce, byłaby bez wyjścia. Moja córka miała oparcie w rodzinie. Poszukała nowej pracy. To wydarzenie jednak zostawiło na niej takie piętno, że nie wiem, czy kiedykolwiek zdecyduje na drugie dziecko.

Anita Kucharska-Dziedzic: - Dla kobiety w ciąży wsparcie najbliższych jest bardzo ważne. Tylko z poczucia bezpieczeństwa i miłości rodzą się dzieci. By kobiety czuły się komfortowo muszą wiedzieć, że na urodzeniu dziecka ich kariera nie ucierpi. Prawo gwarantuje powrót do pracy na warunkach takich samych lub podobnych, jak przed ciążą. Niestety rzeczywistość jest taka, że kobiety po kilku miesiącach są zwalniane pod byle pretekstem. Dlatego powinniśmy wprowadzić okres ochronny dwóch lat, kiedy pracodawca nie może podziękować kobiecie, bo sobie nie radzi. Dobrym rozwiązaniem byłby też ruchomy czas pracy i ulgi podatkowe dla zatrudniających.

M. Panek-Gara: - Na dziecko i na życie trzeba najpierw zarobić. Państwo powinno zrobić wszystko, by umożliwić młodym pracę. Becikowe, które mało kosztuje, a jest medialne, nie sprawi, że będzie rodziło się więcej dzieci. To wsparcie socjalne i powinno być dla tych, którzy go naprawdę potrzebują.

Becikowe

Magdalena Napierała: - Kilka lat temu walczyłam o to, by w Zielonej Górze istniała gratyfikacja za urodzenie dziecka. Niestety, nie wyszło. Teraz mamy coś, co nazwano niezbyt szczęśliwie becikowym. Na świecie funkcjonuje do dawna. My też od czegoś musieliśmy zacząć.

M. Panek-Gara: - Strach mnie obleciał, gdy na potrzeby becikowego obliczono liczbę rodzin, w których dochód nie przekracza 504 zł na osobę. Jest ich aż 70 procent! Becikowe nie pójdzie na dziecko. Dlatego jestem przeciwna. Wolałabym, żeby te pieniądze przeliczyć na ilość dni wydłużonego urlopu macierzyńskiego. Tak do pół roku.

M. Napierała: - Pary czekające na dziecko nie skwitują becikowego jako kompletnie nietrafionego pomysłu. Nie zgodzę się też z twierdzeniem, że dla pieniędzy biedne kobiety będą rodzić jedno dziecko za drugim! W zamyśle becikowe to nie miała być zapomoga dla rodziny, lecz premia dla dziecka. I podkreślam, to dopiero początek zmian.

Przedszkola

- Może pierwszym krokiem rządu w tworzeniu polityki parorodzinnej powinno być zwiększenie liczby przedszkoli i żłobków? W Zielonej Górze kandydaci na przedszkolaków muszą czekać w kolejce. Dla ich mam to problem.
A. Kucharska-Dziedzic: - Jeszcze większy kłopot mają mieszkanki wsi i małych miasteczek. Tam opieka przedszkolna nie istnieje. W miastach jest, ale od 8.00 do 15.00. Co ma zrobić matka, która pracuje w Tesco na kasie do 24.00? Byłabym za tym, żeby żłobki i przedszkola czynne były nawet w nocy.

M. Napierała: - Żłobek do godz. 24.00? Chyba przesada. Ruchome godziny w przedszkolach to jest do załatwienia. Ideałem byłoby, gdyby matka mogła być z dzieckiem do trzeciego roku życia. Żłobki powinny być ostatecznością. Wiadomo, że gdy dziecko ma przy sobie mamę, tatę, dziadków, rozwija się najlepiej. To jest standard, do którego powinniśmy dążyć. Tak zostałyśmy przygotowane do życia, że mamy rodzić dzieci i się nimi opiekować. Proszę mnie nie zrozumieć źle, ja wcale nie uważam, że kobiety, które po urodzeniu dziecka wracają do pracy są gorsze. Nie każda z nas może przecież zostać w domu.

Leczenie

A. Kucharska-Dziedzic: - Kobiety będą rodziły dzieci coraz później. Dlatego państwo powinno wspierać panie po 30. Myślę tu o refundacji in vitro, innych metod leczenia niepłodności. U nas o tym można tylko pomarzyć i to jest działanie przeciwko demografii.

M. Panek-Gara: - Sama urodziłam drugie dziecko przed 40. Z czego się bardzo cieszę. Wiem, że panie mają różne obawy związane z dojrzałym macierzyństwem. Wsparcie państwa przydałoby się tu bez wątpienia.

A. Kucharska-Dziedzic: - Skandalem jest to, że kobiety w ciąży większość badań robią za własne pieniądze. Szczególnie badania prenatalne. Jest wiele chorób, na które dzieci zapadają w łonie matki i które można leczyć. Gdyby tak było, większość kobiet między 30 a 40 rokiem życia czułaby się bezpieczniej.

Katarzyna Borek: - Nie jestem za taką ilością dodatkowych badań. Medykalizacja ciąży i porodu poszła już za daleko. Kobiety dały sobie wmówić, że bez pewnych medykamentów nie da się urodzić zdrowego dziecka. Natomiast faktem jest, że są kłopoty z dostaniem się do ginekologa. Przynajmniej w Zielonej Górze.

A. Kucharska-Dziedzic: - Kobiety chcą mieć pewność, że ich dzieci będą zdrowe stąd ta medykalizacja. Niepełnosprawne dziecko w naszym kraju to są koszty! Fundusz zwraca tylko cześć wydatków poniesionych na leczenie i rehabilitację.

M. Napierała: - Uczestniczyłam przy blisko 40 porodach. Fakt, to czysta fizjologia, ale kobiety przygotowane do tego wydarzenia, potrafią rodzić pięknie. Bez ingerencji medycyny.

Życie codzienne

TO POSTARAMY SIĘ ZAŁATWIĆ

1. Zniesienie biletów MZK na wózek
2. Ruchome godziny pracy żłobków i przedszkoli
3. Więcej miejsc w żłobkach i przedszkolach
4. Bezpłatne miesięczne bilety MZK dla najuboższych rodzin

K. Borek: - Powiem coś, co może zabrzmi kontrowersyjnie: dzieci rodzi się mniej z lenistwa. Kobietom po prostu się nie chce. Posiadanie potomstwa to dla nich wielki ciężar, kłopot i zero przyjemności. Dlatego zajście w ciążę przekładamy w czasie.

A. Kucharska-Dziedzic: - Zróbmy tak, niech polityka rządu pójdzie w dwóch kierunkach. Po pierwsze, wesprzyjmy kobietę w ciąży, po drugie stwórzmy propagandową politykę rodzinną. Taką miłą, bo są drobiazgi przez które opadają nam ręce. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, że kierowca autobusu niskopodłogowego opuścił podnośnik, gdy usiłowałam się wdrapać z wózkiem do środka. Dla dziecka biletu kupić nie muszę, ale na wózek już tak!

K. Borek: - Tylko, że kobieta, która nie była w ciąży, nie wie o tym. To nie ma wpływu na jej decyzję o dziecku. Nigdy nie możemy mieć pewności, kiedy będzie nam tak dobrze, że zapragniemy drugiego dziecka. Przecież to nie o to chodzi. Dziecku potrzebna jest mama, tata i miłość. Jak urodziłam "studenckiego" syna, to mieliśmy na życie tylko moje stypendium. Poradziliśmy sobie dzięki rodzinie. I nigdy nie było mi tak dobrze, jak wtedy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska