Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawniej o jakość świebodzińskich jabłek dbał sam prof. Pieniążek

Agata Ceglińska 068 324 88 54 [email protected]
Brygadzistka Krystyna Golecka sprawdza każde jabłko, żeby do kontenera trafiły same wymiarowe i dobre jakościowo.
Brygadzistka Krystyna Golecka sprawdza każde jabłko, żeby do kontenera trafiły same wymiarowe i dobre jakościowo. fot. Krzysztof Kubasiewicz
Sadownicy narzekają, że choć plon jest obfity, to mają powody do zmartwień. Zbierają owoce, ale brakuje chętnych, żeby je później nabyć.

Dla wielu ludzi Zakład Sadowniczy w Świebodzinie to marka sama w sobie. Przez lata kojarzona z charakterystycznymi kioskami i przede wszystkim dobrym jakościowo towarem. Niestety już od dwóch lat sadownicy narzekają, że choć plon nadal jest imponujący, to sprzedaż stała się nieopłacalna.

W sadownictwie od lat

- Najpierw ten teren należał do PGR-u- opowiada Tadeusz Szczotko, kierownik. - Później firma się usamodzielniła, w 1984 roku wybudowano od podstaw obiekty, w których mieści się do dziś. Siedem lat później powstała spółka z o.o. "Agro - Sad". Ta splajtowała w 2001 roku. Miało dojść do prywatyzacji, ale to na razie tylko teoria.
Obecnie zakład to 300 hektarów terenu, z czego 240 zajmują jabłonie (ponad 30 odmian!), a reszta to śliwy, grusze, czereśnie, wiśnie i orzech włoski. Na stałe zatrudnionych jest 10 - 12 pracowników, ale w ciągu sezonu ich liczba wzrasta nawet do 100. Kariera zawodowa niektórych jest związana ze świebodzińskim sadem od lat. Do takich pracowników należą m.in. traktorzysta Kazimierz Bystry, główny mechanik Mirosław Pilecki i brygadzistka z trzydziestoletnim stażem pracy Krystyna Golecka.
- Pamiętam, że dawniej jabłka szły jak woda - wspomina kobieta. - Pełne skrzynie ładowaliśmy ręcznie, nieraz do późnego wieczora. Dzisiaj jest lepsza technika: wózki widłowe, palety. Ale z drugiej strony zbieramy mniej, a i tego nie można sprzedać.

Kryzys dotarł i tu

- Z jakości świebodzińskich jabłek od lat można było być dumnym - zapewnia T. Szczotko. - Kiedyś konsultantem był tu nawet sam profesor Szczepan Pieniążek. Teraz nadal mamy się czym pochwalić, ale niestety nie ma zbytu.
Kierownik przekonuje, że kryzys dał się we znaki również sadownikom. W ubiegłym roku zanotowano nadprodukcję koncentratu, więc teraz odbiorcy nie chcą go kupować. Mało opłacalna jest też sprzedaż całych jabłek. Tzw. konsumpcyjne (czyli jakościowo lepsze) kosztuje ok. 1 zł, a przemysłowe zaledwie 15 gr. I choć Polska jest drugim na świecie producentem jabłek Zakład Sadowniczy nie kieruje plonu na eksport z prostej przyczyny. Świat zalewają jabłka z… Chin!
- Mam tylko nadzieję, że nie skończy się jak w lubelskim - wzdycha pan Tadeusz. - Tam zdesperowani niskimi cenami rolnicy wycinali drzewa wiśniowe jeszcze z owocami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska