MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Maciejewski: - Na rynku transferowym jesteśmy szczupakami. Musimy czekać na to, co zostawią nam rekiny

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Dariusz Maciejewski przez 20 lat występów ze swoją drużyną w ekstraklasie nigdy nie zaznał goryczy degradacji.
Dariusz Maciejewski przez 20 lat występów ze swoją drużyną w ekstraklasie nigdy nie zaznał goryczy degradacji. Robert Gorbat
- Powiedziałem jeszcze przed sezonem, że ligę wygra zespół, który na finiszu rozgrywek będzie miał najwięcej zdrowia. I tak też się stało - przypomina Dariusz Maciejewski, trener koszykarek AZS AJP Gorzów.

- Piąty w historii klubu brązowy medal w rozgrywkach ekstraklasy, finał Pucharu Polski, 1/8 finału Eurocup Women. Czy przed sezonem brałby pan te wyniki w ciemno?
- Na pewno tak, bo zrealizowaliśmy wszystkie przedsezonowe cele. One właśnie takie były: wejście do czwórki Energa Basket Ligi Kobiet, wyjście z grupy Eurocup Women i awans do finału Suzuki Pucharu Polski.

- Wszystkie te wyniki zostały już osiągnięte w przeszłości. Nie ma pan poczucia, że można było ugrać coś więcej?
- Jedno uczucie jest we mnie po sezonie bardzo mocne: że w dwóch przypadkach nie przegraliśmy w bezpośredniej rywalizacji sportowej, lecz z powodu zdrowotnych kłopotów zawodniczek. Na najważniejszy mecz w Eurocupie polecieliśmy do Izraela ze świadomością, że z powodu kontuzji nie zagra nasza liderka Alanna Smith. Siadło morale zespołu, a właśnie w Ramli rozstrzygnęła się kwestia awansu do ćwierćfinału. W lidze przystępowaliśmy do play offów bardzo dobrze przygotowani i jedynie bez kontuzjowanej zmienniczki Karoliny Matkowskiej. Tak było jeszcze po ćwierćfinałowej rywalizacji z Wrocławiem. Przed czwartym półfinałowym meczem w Lublinie urazy wyłączyły nam z gry łącznie pięć zawodniczek. Lublin nie miał takich problemów, więc łatwo dostał się do finału. A finał Pucharu Polski? Polkowice pokazały w nim swoją siłę, grały w tym czasie najlepszą koszykówkę w całym sezonie. Były od nas po prostu lepsze.

- Pomówmy o tych urazach w decydującej części sezonu. Wśród kibiców pojawiły się opinie, że były one efektem zbyt mocnego eksploatowania podstawowych koszykarek we wcześniejszych spotkaniach…
- Przystępując do budowania zespołu zawsze dysponuje się określonym budżetem. Można skompletować bardzo szeroką, wyrównaną kadrę, ale kosztem jakości zawodniczek. Można też postawić na pięć klasowych, zagranicznych koszykarek, które zapewnią odpowiednią jakość. Zdecydowaliśmy się na drugi wariant. Doskonale zafunkcjonował, w ogóle nie trzeba było wymieniać graczy w trakcie sezonu, a jedynie dostosować do nich odpowiednią taktykę. Powiedziałem jednak przed sezonem, że ligę wygra zespół, który na finiszu rozgrywek będzie miał najwięcej zdrowia. Nigdy nie zgodzę się z opinią, że pracowaliśmy za mocno. Owszem, trenowaliśmy bardzo solidnie, ale też mądrze. Jestem trenerem, który słucha zespołu i uwzględnia jego sugestie. Nie miałem jednak wpływu na mechaniczne urazy Alanny Smith i Zoe Wadoux. Tilbe Senyeurek wróciła z kontuzją ze swojej kadry i nie udało się nam jej wyleczyć. A Chantel Horvat przegrała ze swoimi Achillesami. Polkowice dysponowały przed sezonem składem i bardzo szerokim, i doskonałym jakościowo. A w finałowej serii też dopadły ich kontuzje i wszystko się im posypało. Najwięcej szczęścia miał Lublin, dlatego fetuje mistrzostwo.

- Potrafi się pan cieszyć z kolejnego brązowego medalu?
- Powiem szczerze, że w pewnym momencie już w niego nie wierzyłem. Po półfinale zostało nam sześć dni do pojedynków o brąz, tymczasem mieliśmy w drużynie trzy bardzo poważne kontuzje. Decyzje o występach poszczególnych zawodniczek przeciwko sosnowiczankom zapadały w dniu meczów, nawet dopiero po rozgrzewce. Dziewczyny wykazały się wielkim hartem ducha. Niektóre z nich miały już podpisane kontrakty z WNBA, można się było obawiać, iż nie zechcą ryzykować swoim zdrowiem. A mimo to zagrały! Dlatego radość ich, moja i wszystkich ludzi w klubie była z tego medalu ogromna oraz autentyczna.

- Jakie są kulisy kompletowania zawodowej drużyny?
- By zbudować silny zespół, trzeba spełnić kilka warunków. Niezbędny jest odpowiedni budżet, występy w Eurolidze lub Eurocupie Women i posiadanie dobrej opinii w międzynarodowym środowisku. My spełniamy te oczekiwania. Od awansu do ekstraklasy w sezonie 2002/2003 nigdy z niej nie spadliśmy, tylko raz nie wystąpiliśmy w play offach, a od pięciu lat regularnie meldujemy się w czołowej czwórce i zdobyliśmy w tym czasie cztery medale. Można więc śmiało powiedzieć, że AZS AJP jest najstabilniejszym klubem w Basket Lidze. I zawodniczki, i ich agenci wiedzą doskonale, że oferujemy fajne mieszkania, służbowe samochody, a wypłaty zawsze są u nas na czas. Może nie najwyższe, lecz absolutnie gwarantowane. A niedługo dojdą jeszcze występy w nowej, pięknej hali. Panuje opinia, że Gorzów jest środowiskiem, w którym warto się pokazać i z którego można się odbić do naprawdę wielkiego grania.

- Gorzowscy kibice zdążyli się już przyzwyczaić do swoich zawodniczek, bardzo je polubili, tymczasem wszystko wskazuje na to, że w następnym sezonie znów będą się musieli uczyć nowych nazwisk. Czy kobieca koszykówka, przynajmniej ta w polskim wydaniu musi być sportem, nazwijmy to obrazowo, jednorocznym?
- Jeden z agentów, z którym od dawna współpracujemy ma na ten temat bardzo ciekawą opinię. Mówi tak: zaraz po sezonie jest czas dla rekinów, potem dla szczupaków, a na końcu dla płotek. Co to znaczy? Że dziewczyny najpierw rozmawiają i rozpatrują oferty najbogatszych klubów, potem tych finansowych średniaków, do których również my się zaliczamy, a na końcu swoją szansę dostają najmniej zamożni. Złożyliśmy oferty trzem tegorocznym gwiazdom, wyższe o 30 procent od ubiegłorocznych, lecz na ostateczne odpowiedzi tych koszykarek musimy jeszcze trochę poczekać. Ważnym czynnikiem jest również turystyczna oraz klimatyczna atrakcyjność miejscowości, w której zawodniczki mają występować. Czasy się zmieniają i dziewczyny patrzą na koszykówkę nie tylko przez pryzmat zarobków, ale też zastanawiają się, jak atrakcyjne życie im zapewni. Te z najwyższego poziomu nie chcą podpisywać wieloletnich kontraktów. To wszystko powoduje, że budowanie drużyny musimy rozpoczynać przed każdym sezonem niejako od nowa. Tak samo jest z budżetem, bo sponsorzy też wolą się deklarować na jedne rozgrywki.

- Kiedy spodziewa się pan odpowiedzi od dotychczasowych podopiecznych?
- Myślę, że najdalej w połowie czerwca powinniśmy mieć skompletowany skład na następny sezon. Po raz pierwszy rozmawialiśmy z niektórymi dziewczynami o przedłużeniach kontraktów w trakcie sezonu, ale one mówiły wprost: trenerze, wszystko mi się tutaj podoba, wszystko jest OK, ale muszę jeszcze poczekać by zobaczyć, jakie będę miała inne oferty. No to czekamy…

- Wiem, że zadania nie ułatwiają wam też nowe przepisy, dotyczące liczby zawodniczek z poszczególnych krajów.
- Od nowego sezonu w polskiej lidze cały czas będziemy musieli mieć na parkiecie minimum dwie polskie zawodniczki, w tym przynajmniej jedną w wieku do 23 lat. Wolno nam będzie zakontraktować cztery zagraniczne koszykarki, w tym maksimum trzy spoza Europy. W europejskich pucharach przepisy będą trochę inne, bo nic nie mówią o krajowych graczach, za to ograniczają liczbę zawodniczek spoza Europy do dwóch. Czeka nas więc niezła zagwozdka, by skompletować odpowiednio silny - i zgodny z przepisami! - skład zarówno do krajowych zmagań, jak też do rywalizacji w Europie.

PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów w statystykach

  • Drużyna: w zasadniczym sezonie 2022/2023 – 20 meczów, 18 zwycięstw, 2 porażki; w play offach – 9 meczów, 6 zwycięstw, 3 porażki; łącznie 2.403 zdobyte punkty (średnio 82,9 na mecz) i 1.984 stracone (średnio 68,4 na mecz).
  • Najlepsze osiągnięcia indywidualnie: Lindsay Allen – 29 rozegranych meczów, średnio na parkiecie 31,21 min w meczu, 453 zdobyte punkty; Chantel Horvat – 28-25,37-360; Tilbe Senyurek – 21-27,35-286; Alanna Smith – 27-29,22-580; Zoe Wadoux – 27-32,03-330; Wiktoria Keller – 29-27,58-210; Julia Bazan – 29-16,45-105; Ewelina Śmiałek – 20-10,12-22; Karolina Matkowska – 15-13,34-13.
  • Występowały też: Paula Duchnowska, Dominika Fiszer, Julita Michniewicz i Weronika Steblecka.
  • Trenerzy: Dariusz Maciejewski (pierwszy trener), Robert Pieczyrak (asystent), Janusz Kopaczewski (drugi asystent).

Czytaj również:
Wiktoria Keller: - Emocje, które przeżywamy dzięki koszykówce są warte wszelkich wyrzeczeń

od 7 lat
Wideo

Michał Probierz o Ekstraklasie i Euro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska