MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dali ognia na Joannie (Zdjęcia)

Dariusz Brożek
Na strzelnicy Joanna trenowały m.in. obsługi moździerzy.
Na strzelnicy Joanna trenowały m.in. obsługi moździerzy. 17. WBZ
Oddalone o 800 m. cele imitowały nacierającego przeciwnika. Międzyrzeccy żołnierze szatkowali je salwami z moździerzy. Potem poprawili granatami, wystrzeliwanymi z karabinków szturmowych beryl.

Ogniowy trening żołnierzy z Międzyrzecza

Przez trzy dni i noce nad strzelnicą Joanna pod Żaganiem unosiło się echo wybuchów, serii z broni maszynowej i pojedynczych wystrzałów. Strzelanie trenowali żołnierze 1. batalionu piechoty zmotoryzowanej z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmotoryzowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna. Ćwiczyły tam m.in. obsługi lekkich moździerzy kaliber 60 mm, które raziły pociskami makiety oddalone o 800 m. od ich stanowisk. Eksplozje granatów szatkowały kolejne cele, choć dla wielu międzyrzeczan był to ogniowy chrzest na poligonie.

- Długo się wszyscy przygotowywaliśmy do tych ćwiczeń, ale i tak miałem sporą tremę. To było moje pierwsze strzelanie, a wszystko co nowe i nieznane powoduje pewien stres, który minął jednak po pierwszym wystrzale - relacjonował st. szer. Andrzej Kubiak z obsługi jednego z moździerzy.

Jak poinformował "GL" kpt. Artur Pinkowski z "siedemnastej", kolejna grupa miotała w tym czasie granaty nasadkowe. Mają one znacznie większy zasięg od granatów ręcznych. Dlaczego? Odpowiedź zna każdy piechociniec. Granaty nasadkowe są wystrzeliwane z broni ręcznej. W tym przypadku z karabinków szturmowych beryl, w które uzbrojeni są żołnierze Czarnej Dywizji, czyli 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

Międzyrzeczanie miotali granaty z dwóch specjalnie przygotowanych do tego stanowisk ogniowych. Najpierw strzelający pobierał pocisk, następnie zajmował miejsce na linii otwarcia ognia. Granat należało nałożyć na lufę karabinka, wymierzyć i oddać po komendzie pojedynczy wystrzał. Po kilku sekundach od wystrzału słychać już było tylko odgłos wybuchu.

- Poza szkoleniem ogniowym realizowaliśmy również zajęcia z taktyki i topografii. Również noce spędzaliśmy na poligonie, gdzie zorganizowano doraźne obozowiska. Zakładanie bazy, jej budowa i maskowanie, a także organizacja obozowiska to kolejne elementy, które sprawdzaliśmy i doskonaliliśmy. Takie kilkudniowe szkolenie pozwala nam na jeszcze lepsze zgranie się żołnierzy w drużynach i plutonach oraz na sprawdzenie ich możliwości psychofizycznych podczas długotrwałej realizacji zadań - tak zajęcia opisuje ich kierownik ppor. Arkadiusz Gucewicz, który pełni obowiązki dowódcy 4. kompanii piechoty zmotoryzowanej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska