- Nie dalej jak miesiąc temu ktoś porzucił dwa psy pod Krosnem. Mieszańce, małego czarnego i większego o rudej sierści - informuje Angelika Dragun, mieszkanka Retna.
Spotkać je można na polach między Strumiennem i Raduszcem Starym. Czasami ukrywają się w lesie. Do krośnieńskiej straży miejskiej wpływają liczne zawiadomienia w sprawie tych zwierząt. Dzwonią ludzie, którzy przejeżdżają pobliską szosą. - Psiaki szukają pewnie swojego właściciela - mówi pani Dorota. - Podobno ktoś je z samochodu wyrzucił.
- Ten problem zgłaszałam wielokrotnie - skarży się A. Dragun. - Strażnicy obiecali, że wyślą patrol. Żebym to ja raz dzwoniła. Psy wciąż biegały po polach, więc ponawiałam telefony. Ostatnio znowu je zobaczyłam. Są przerażone i bardzo płochliwe.
Pani Angelika dziwi się ludzkiemu okrucieństwu. - Bo czy to normalne, że ktoś wywozi zwierzęta do lasu? - pyta zdenerwowana. Dziwi się również bezradności strażników miejskich: - Mijają kolejne tygodnie, a psy wciąż tam są.
Mieszkanka Retna jeździ codziennie wśród tych pól i łąk. Serce jej się łamie, gdy widzi dużego rudzielca i jego małego, czarnego kompana. - Na pewno z dnia na dzień słabną. Jeszcze trochę i umrą z głodu - martwi się.
Strażnicy miejscy zapewniają, że na każde zawiadomienie w sprawie tych psiaków reagują.
- Są to jednak ogromne połacie pól i lasów - mówi strażnik Andrzej Masalski. Płochliwe zwierzęta uciekają i trudno je złapać. Na domiar złego widywane są w różnych miejscach.
A. Masalski sam jest właścicielem czworonoga. Jego również dziwi bezduszność ludzi porzucających zwierzęta. - Zbliża się lato i podobnych zgłoszeń będziemy otrzymywać więcej - przyznaje ze smutkiem.
Przed kilkoma dniami krośnieńscy strażnicy złapali porzuconego psa przy ul. Poznańskiej. Wcześniej schwytali czworonoga błąkającego się przy 1 Maja. Był wycieńczony. Do strasznego bestialstwa doszło w poniedziałek w Szklarce Radnickiej.
- Ktoś wyrzucił tam psa z pociągu! - bulwersuje się Bogdan Matuszewski.
Pan Bogdan pracuje w wydziale gospodarki nieruchomościami, ochrony środowiska i rolnictwa w urzędzie miasta. To właśnie ten dział zajmuje się przypadkami zwierząt-wyrzutków, które właściciele zostawili na pastwę losu. - Te złapane trafiają do nas - wyjaśnia. - Jeśli natomiast ktoś dojrzy błąkającego się psa, może zadzwonić pod numer 986, lub zgłosić to do mnie - dodaje B. Matuszewski.
Do pana Bogdana mogą zgłaszać się również ci, którzy chcą adoptować psiaka. - Zwierzęta są opatrzone przez weterynarza. Gwarantujemy darmowe czipowanie. A i karmy na kilka dni damy - zachęca.
Jeśli złapanego psa nikt nie zechce, czeka na niego jedynie klatka w schronisku w Białogardzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?