- Mieszkańcy sami próbują walczyć z żywiołem. Prowadzą warty na wałach. Organizują też inne akcje, które mają na celu chronić ich przed wodą - stwierdza mieszkaniec Przewozu. - Pomocy ze strony władz i wojska nie mogą się doczekać. Mieszkańcy Przewozu są załamani i skazani na siebie.
Sprawdziliśmy informacje Czytelnika. W Przewozie woda pojawia się na podwórkach domów stojących tuż za wałem. Michał Hodo i Adam Bugała rzucają worki w miejsce, gdzie przesiąka wał.
- Ta woda zaczęła tutaj cieknąc dziś rano i od razu poprosiliśmy w gminie o worki z piaskiem, z czym nie było problemu - informuje M. Hodo. - Nie chcielibyśmy, by ta woda pojawiła się na naszych podwórkach, a przecież mieszkamy sto, dwieście metrów stąd!
- Że nie mamy pomocy? Od gminy i wojska?! Całą noc wzmacniali nam wały! - wkurza się Kazimierz Bugała stojąc przy zalanej drodze prowadzącej do promu w Przewozie. - Teraz ich tu nie ma, bo pracują w Młynkowie, tam największe zagrożenie!
- Piękna ta rzeka, że aż strach, krew zastyga w żyłach! - stwierdza Leokadia Graś. - Strach pomyśleć, co by było, gdyby puściły wały. Ale nie puszczą, prawda?
Takich pytań bez odpowiedzi w Przewozie, Bojadłach, Młynkowie i Pyrniku pada mnóstwo. W gminie pracuje 53 żołnierzy ze Świętoszowa, nie brakuje strażaków, ale praca wre przede wszystkim dzięki mieszkańcom. - Podziwiam tych ludzi - stwierdza wójt Jacek Biliński. - Nie spodziewałem się takiej mobilizacji! Najpierw, w sobotę, na wały ruszyli mieszkańcy Klenicy, w sumie około 150 ludzi! A w niedzielę akcja trwała już w Przewozie, Pyrniku i w najbardziej zagrożonym Młynkowie. Dziś mam kolejną dobrą wiadomość, bo Ryszard Maj z Klępska podarował nam osiem tysięcy worków!
W gminie Bojadła od niedzieli brzegi Odry umocniono 18 tysiącami worków z piaskiem. - Głownie podnosimy wały i układamy worki u ich podnóża, gdy przesiąki okazują się niebezpieczne - tłumaczy Biliński.
W samym Młynkowie 700-metrowy odcinek wału został podniesiony o 50 cm. Ale tam cały czas pokazują się nowe przesiąki. - Właśnie jedziemy do Młynkowa - informuje wójta kapitan straży pożarnej Michał Staśkiewicz. - Znów są przesiąki!
Kilkudziesięciu mieszkańców Bojadeł przy pałacu ładuje piasek do worków. Są kobiety i mężczyźni, one zawiązują worki sznurkiem. Teresa Bosy jest tutaj od 8.00. - Mieszkam w Bojadłach, przy rzeczce, która w 1997 roku zalała podwórko i piwnicę - martwi się kobieta. - I mam pretensje do wójta, że nie macha z ludźmi łopatą!
- Tak, ludzie pracują, używają swoich ciągników czy łopat, a pochodni na wały brakuje! Co chwilę kończy się sznurek i worki i sami musimy jeździć po nie do gminy! - dorzuca Stanisław Piosik.
- Ludzie skrzyknęli się - przyznaje Leszek Paluszkiewicz. - Ale wójt nie rozdwoi się! Musi być wszędzie i koordynować pracę ze strażakami i wojskiem!
Czy zaleje Bojadła? To pytanie pozostaje otwarte. Najważniejsze, by wały wytrzymały jeszcze kilka najbliższych dni. Fala kulminacyjna spodziewana jest tutaj w środę wczesnym rankiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?