Orkiestra powstała w 1961 r. przy strzeleckim technikum (dziś Zespół Szkół Centrum Kształcenia Ustawicznego). Miała swoje wzloty i upadki. W potęgę urosła w latach 80. gdy jej dyrygentem został nauczyciel matematyki i muzyk z zamiłowania Jerzy Bywalec.
W tym czasie Strzelce pękało z dumy, bo prócz prężnej orkiestry działał "Big Band", który odnosił sukcesy w kraju i za granicą. Wszystko zaczęło się psuć w 1997 r. kiedy J. Bywalec zginął tragicznie jadąc na pogrzeb swojego ojca. Orkiestrą przez jakiś czas dyrygował m. in. Jan Kupczyński, ówczesny dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej. Ale po kilkunastu miesiącach wszystko umarło śmiercią naturalną. Czy jest szansa, by w mieście w którym działa jedyna w powiecie szkoła muzyczna odrodziła się orkiestra z prawdziwego zdarzenia? Dyrektor Strzeleckiego Ośrodka Kultury Eryk Szurko przyznaje, że pierwsze kroki w tej sprawie zostały poczynione.
- Reaktywowaliśmy "Big Band", w którym gra kilkanaście osób, w tym roku odbyły się po długiej przerwie wyjazdowe warsztaty jazzowe, gdzie kilka dni zespół ćwiczył nowy repertuar (warsztaty wprowadził J. Bywalec - red.) - mówi dyrektor. Jednak dodaje, że do powstania orkiestry "jeszcze daleka droga". - Dopiero zaczynamy, chcemy w tej dziedzinie współpracować ze szkołą muzyczną, ale należy pamiętać, że tu w grę wchodzą także pieniądze - zaznacza.
Podkreśla, że potrzebny jest przede wszystkim kapelmistrz na etacie. I wymienia kolejne koszty: - Mamy kilka własnych instrumentów, ale sporo należałoby dokupić. W dalszej kolejności trzeba myśleć o strojach. Sądzę, że bieżące utrzymanie łącznie z wyjazdami to rocznie ok. 50 tys. zł. Dyrektor PSM Tomasz Cichocki mówi, że sporo osób uczy się gry na instrumentach dętych. - Wielu kończy szkołę i kształci się dalej i nie wraca już do Strzelec - mówi. Dobrym przykładem tego, że w mieście wielkości Strzelec może działać orkiestra jest sąsiednie Drezdenko.
Dyrektor Centrum Promocji Kultury Jan Maćkowski wymienia trzy elementy, które sprzyjają powstaniu orkiestry. -Trzeba określić lokalne oczekiwania, czy mieszkańcy miasta chcą mieć własną orkiestrę - twierdzi Maćkowski. Kolejna rzecz jego zdaniem, to dobry pomysł na stworzenie grupy, która chce grać. Jednak najważniejszy jest kapelmistrz. - To musi być osoba z pasją - zaznacza. Maćkowski dodaje, że od 2000 r. w Gimnazjum nr 1 działa klasa, w której zamiast muzyki, uczniowie mają zajęcia gry na instrumentach dętych. - Otrzymują za to oceny, co ich mobilizuje do nauki - kwituje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?