MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy Gorzów stać na elitarną kulturę?

Wojciech Wyszogrodzki
Jan Tomaszewicz ma 55 lat, jest aktorem i reżyserem. Urodził się w Wiktoryszkach na Litwie. Skończył dziennikarstwo na UW, studia podyplomowe na SGH oraz gdyńskie Studio Wokalno-Aktorskie. Zagrał w wielu filmach, np. w "Jeńcu Europy”, "Wiedźminie”, "Komorniku” oraz w serialach. Pracował w teatrach w Bydgoszczy, Warszawie i Zielonej Górze. Naszą sceną kieruje od 2002 r.
Jan Tomaszewicz ma 55 lat, jest aktorem i reżyserem. Urodził się w Wiktoryszkach na Litwie. Skończył dziennikarstwo na UW, studia podyplomowe na SGH oraz gdyńskie Studio Wokalno-Aktorskie. Zagrał w wielu filmach, np. w "Jeńcu Europy”, "Wiedźminie”, "Komorniku” oraz w serialach. Pracował w teatrach w Bydgoszczy, Warszawie i Zielonej Górze. Naszą sceną kieruje od 2002 r. fot. Kazimierz Ligocki
- Dlaczego tylko raz - z okazji obchodów 750-lecia - był korowód ulicami miasta? Raz! Dlaczego?! - pyta dyrektor Teatru Osterwy JAN TOMASZEWICZ w kolejnym wywiadzie o stanie gorzowskiej kultury.

- Nie znajduje pan niczego ciekawego w gorzowskiej kulturze? Rzadko widuję pana w innych instytucjach kultury…
- Wręcz przeciwnie. W Gorzowie sporo się dzieje, jednak każdy z nas ma jakiś limit czasowy. Nie, nie lekceważę nikogo. Jestem pełen podziwu dla każdego twórcy kultury. Poza tym imprezy się pokrywają. Tutaj nie ma koordynacji.

- Jak to nie ma koordynacji? To chyba zadanie wydziału kultury…
- Pewnie tak. Brakuje mi spotkań dyrektorów instytucji. Takich roboczych, np. na początku roku. Siadamy, pokazujemy swoje priorytetowe wydarzenia. Możemy nawet pospierać się o program. Jakoś sobie pomóc. Tego u nas, niestety, nie ma. Ja bynajmniej tego nie doświadczyłem. Dobrze by było skoordynować działania kulturalne w mieście, ale teatr jest instytucją marszałkowską, więc mogę jedynie dostosować się do tego, co jest.

- Wiadomo, że kultura jest taką wisienką na torcie, że najpierw trzeba zadbać o wysoką wodę na Zakanalu, o sprawy społeczne. Budżet jest więc okrojony, może więc warto szukać innych źródeł finansowania?
- Co to znaczy innych źródeł finansowania?

- Sponsoring, mecenat, projekty unijne…
- Sponsoring jako wykorzystywanie znajomości?

- Ogólnie chodzi mi o skuteczne poszukiwanie pieniędzy na kulturę spoza budżetu miasta…
- Trzeba przekonać czymś osobę, która - jak to teraz ładnie się mówi - będzie mecenasem kultury.

- Pan czy szef Filarów chyba macie w tym względzie największe doświadczenie? Miasto na spotkania teatralne nie dawało przecież zawrotnej kwoty, a pan i tak potrafił zorganizować porządną imprezę…
- Odpowiedzmy sobie na pytanie, czego oczekujemy. Czy to w sporcie, czy w kulturze, czy w edukacji należy udoskonalić planowanie. Jeśli robimy Dni Gorzowa, ustalamy budżet oraz priorytety. Zastanawiamy się, czy konsumujemy coś z zewnątrz, czy też czynnie bierzemy w tym udział. Dlaczego tylko raz - z okazji obchodów 750-lecia - był korowód ulicami miasta? Raz! Dlaczego ta tradycja nie została wprowadzona w krwiobieg naszej mentalności?

- Może jest przy tym za dużo pracy? Łatwiej zaprosić zespół z zewnątrz?
- No wie pan, przepraszam, jak mamy kasę, nie ma problemu, by przyjechał ktokolwiek! Co dalej? Do kogoś mamy dotrzeć, coś ma zostać? Ściągnąć Joe Cockera na stadion to żaden problem - miasto dofinansowuje, widzowie zapłacą. Impreza się odbędzie. Strzał i koniec. W ubiegłym roku na głównym skrzyżowaniu Gorzowa ustawiliśmy fortepian - trudno było nie trafić. O koncercie jednego z najbardziej znanych artystów, Artura Dutkiewicza, poinformowały media ogólnopolskie, zarówno te masowe jak TVN24 czy TVP1, jak i elitarne, np. "Jazz Forum".

- Mamy szansę wyróżnić się czymś w kraju?
- Tak, tylko nie wolno uśmiercać cyklicznych imprez. W ubiegłym roku skreślono z kalendarza Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych, w tym roku nie przewidziano pieniędzy na Scenę Letnią i Gorzowskie Spotkania Teatralne. Do kogo ma być zatem adresowany teatr? Tak samo jest z innymi imprezami w mieście. Czy nas stać na elitarną kulturę? Tu tak się składa, że na elitarną kulturę ludzie przychodzą za darmo.

- Powinny interesować nas masy czy elita? Jest jazz na wysokim poziomie, ale dla wąskiego grona. Na spotkania teatralne nie stać też wszystkich…
- Od początku mojej pracy tutaj staram się usatysfakcjonować i jednych, i drugich. W 2002 r. w programie działalności teatru wpisałem odbudowę Sceny Letniej. Po co? Bo z jednej strony są komercyjne spotkania teatralne, które sporo kosztują i bilety nie są tanie, a z drugiej mogę zaoferować darmową dla widzów Scenę Letnią, która często w ogóle nie odbiega poziomem od imprezy płatnej.

- Skoro na wszystko nie ma pieniędzy, powinniśmy wybrać sztandarowe imprezy i je porządnie dofinansować?
- A co to jest sztandarowa impreza? Przyjdzie, powiedzmy, pięć osób i powie: robimy to, to i to. Inni zapytają, dlaczego nie tamto. Mamy przykłady w sferze kultury, sportu czy edukacji. Tworzymy uczelnię wyższą, a jednak młodzież wyjeżdża na studia z miasta. Dla kogo organizujemy więc kulturę w Gorzowie? Mamy połowę stycznia, a sprzedaliśmy już 50 karnetów na spotkania teatralne.
Dobrym rozwiązaniem jest zapraszanie mieszkańców przez prezydenta do teatru z okazji 3 Maja czy 11 Listopada. Jestem też zadowolony, gdy widzę ludzi na bulwarze, gdy pozbywają się z rąk pilotów od telewizora. W ubiegłym roku jesienią byłem szczęśliwy, gdy siedząc w knajpce na bulwarze, mogłem słuchać muzyki na żywo. Koloryt miasta to nie elewacja, ale ludzie, ich wrażliwość, ich dusza. Jeśli chcemy, by coś ciekawego pojawiło się w naszym mieście, szukajmy tego w sobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska