Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czołgiści ze Świętoszowa trzy doby spędzili na poligonie

Tomasz Hucał
Przez trzy doby pancerniacy musieli być bardzo czujni. Przeciwnik ciągle próbował złapać ich w pułapkę.
Przez trzy doby pancerniacy musieli być bardzo czujni. Przeciwnik ciągle próbował złapać ich w pułapkę. fot. Dariusz Kudlewski
W minionym tygodniu żołnierze z 3 kompanii czołgów 10. Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa mieli trzydobowe ćwiczenia. Przez kilkadziesiąt godzin musieli wykazać się różnymi umiejętnościami na wielkim poligonie.

Jeszcze przed żołnierzami w czołgach Leopard, na poligonie pojawiła się grupa udająca przeciwnika. Zgodnie z założeniem dowódcy kompanii, pozoracja ma skutecznie utrudniać wykonanie pancerniakom zadania - wyjaśnia kapitan Dariusz Kudlewski z 10. BKPanc.

- Zaplanowałem bardzo aktywną działalność przeciwnika dla sprawdzenia prawidłowości podejmowanych decyzji przez dowódcę i działania plutonów - tłumaczy dowódca 3 kompanii czołgów kapitan Bartosz Fedorowicz.

Wpadli w pułapkę

Trzy doby nieustannie zmieniającej się sytuacji taktycznej, wymusza na podwładnych dowódcy 1 plutonu, mł. chor. Marcina Wąsiewicza, nieustanną gotowość do akcji. Jeśli jest taka możliwość to w załogach odpoczywają na zmianę. Pozoranci nie próżnują, ale pancerniacy też są czujni. - W nocy mieliśmy unieruchomić jeden z czołgów. Wybrałem najciemniejsze godziny podczas drugiej doby, gdy ćwiczący byli poważnie zmęczeni. Moi żołnierze podeszli blisko ich stanowisk, ale okazało się, że wpadli w pułapkę zastawioną przez ćwiczący pluton. Niestety dwóch żołnierzy pozorujących przeciwnika zostało schwytanych przez wartowników - wspomina dowódca grupy pozoracyjnej.

Zaliczony sprawdzian

Dowódcę kompanii nie martwi porażka pozoracji, jest zadowolony z inicjatywy pancerniaków. Od początku szkolenia prowadzi zapiski z kolejno realizowanych przez plutony działań. Zna swoich żołnierzy i wie, że są dobrze wyszkoleni. - Zajęcia dają mi dodatkowo obraz wyszkolenia i możliwości działania plutonów. Do tej pory dowódcy sprawdzają się podczas działań - zaznaczył w połowie ćwiczeń kapitan Fedorowicz.

Drugiej doby pluton atakował wskazany wcześniej obiekt. Później musiał go utrzymać, do czasu przybycia wsparcia. - Odparliśmy kilka kontrataków a następnie po wycofaniu przeszliśmy do obrony na wskazanej przez dowódcę rubieży- wspomina dowódca załogi plutonowy Mariusz Pyc.

W czwartkowe popołudnie, po trzech dobach "walki" czołgi wróciły do garnizonu. Żołnierze byli zmęczeni, ale już wtedy wiedzieli, że zdali ważny sprawdzian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska