MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Część gorzowskich radnych nie zawsze kibicuje za swoje

Tomasz Rusek
Zwykli kibice płacą za wejście na żużlowe zawody. Ale ci „niezwykli”, jak np. część miejskich radnych, wejście na stadion mają darmowe.
Zwykli kibice płacą za wejście na żużlowe zawody. Ale ci „niezwykli”, jak np. część miejskich radnych, wejście na stadion mają darmowe. Artur Szymczak
- Skandal – tak o darmowych karnetach na żużel dla części gorzowskich radnych mówi jeden z nich – Jerzy Synowiec. Klub odmawia komentarza.

Klub ma prawo zapraszać na mecze kogo chce, jak chce i sprezentować wejściówki komu tylko zapragnie. Promocja niejedno ma imię ważny gość na trybunie ma walor promocyjny i może przyciągnąć innych kibiców. Nie ma się więc co obrażać, że prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora (po intensywnych zabiegach o rozmowę) na pytanie o karnety dla radnych i ich wartość powiedział tylko „GL”: - Dziękuję, nie będę tej sprawy komentował.

Nie nasza sprawa

Jednak radny Jerzy Synowiec przekonuje: - Część radnych karnety dostała. To całosezonowe wejściówki, z tego, co wiem, do loży VIP-owskiej, czyli warte pewnie kilka tysięcy złotych. Dla mnie to wstyd i skandal. Rozumiem pojedyncze zaproszenie do teatru czy filharmonii, choć i tak uważam, że to niepotrzebne, ale karnet na cały rok jest po prostu zbyt drogim prezentem – mówi Synowiec.
Dlatego zasadne jest pytanie, czy miejscy radni powinni takie prezenty przyjmować i z nich korzystać, skoro jednocześnie decydują o podziale pieniędzy dla klubów sportowych?

Radny PO Jerzy Sobolewski denerwuje się, gdy dzwonimy z tym pytaniem. – A wy, dziennikarze, nie wchodzicie za darmo na mecze?! – pyta. – Chodzimy, ale piszemy z nich relacje. To nasza praca – odpowiadam. – Moja też. Jestem szefem komisji sportu i kultury. I też relacjonuję przebieg meczów. Znajomym, bliskim i innym – odpowiada. Dodaje jeszcze, że „Synowiec powinien zająć się poważnymi sprawami, a nie bzdurami”.
W podobnym tonie wypowiada się radna Grażyna Wojciechowska. - Jest pan z SB, że tak docieka?! To moja sprawa. Nie odpowiem. Jakoś nie pytacie, kto chodzi na każdą uroczystość, jest wszędzie i zawsze. To ja. A jak karnet, to od razu dzwonicie. Zdrowia życzę. Tyle pogrzebów ostatnio… - mówi na koniec rozmowy. Nasza ciekawość drażni też Piotra Zwierzchlewskiego: – Nie odpowiem na pytanie. To nie jest temat.
- Zaraz. Przyjmuje pan prezent od firmy, której miasto przyznaje finansowe wsparcie. To się nie kłóci? – staram się uprościć przekaz.
- Nic na ten temat nie powiem. To moja sprawa – odpowiada radny, którego klub szedł do rady z hasłami o jawności, przejrzystości i transparentności władzy…

Wcześniej też tak było

Do korzystania z karnetu przyznają się szczerze: Patryk Broszko (- Korzystałem, ale nie wpływa to na moje decyzje względem Stali – zaznacza), Jan Kaczanowski ( - A co, pan nie miał? Tak mi przykro – docina), Halina Kunicka (- Byłam jednak na meczu może dwa, trzy razy – tłumaczy), Piotr Paluch (- Karnet przysługuje mi jak każdemu byłemu zawodnikowi – słyszymy od niego), Izabela Piotrowicz (- Korzystałam jak inni, wiem, że w poprzednich kadencjach też były zaproszenia – odpowiada), Robert Surowiec ( - Moja firma sponsoruje kilka klubów, jestem na wielu meczach. A jako przewodniczący Rady Miasta dodam, że chętnie stawię się na kawę z potencjalnym sponsorem każdego klubu. Nie mam wyrzutów, że chodząc na mecze wspieram sport – mówi Surowiec).

A inni radni? Rozmawialiśmy ze wszystkimi poza Krzysztofem Kochanowskim, którego komórka była wyłączona. Pozostali najczęściej odpowiadali: - Coś chyba dostaliśmy, ale nie korzystaliśmy (Artur Andruszczak, Marta Bejnar – Bejnarowicz i Ewa Hornik). Karnetu nie dostali na pewno Przemysław Granat, Robert Jałowy, Krzysztof Kielec, Marcin Kurczyna, Grzegorz Musiałowicz, Sebastian Pieńkowski, Mirosław Rawa, Roman Sondej, Jerzy Synowiec, Zbigniew Syska, Michał Szmytkowski i Jerzy Wierchowicz.
Pieńkowski, wiceprzewodniczący rady, komentuje: - Już wcześniej prosiłem instytucje miejskie o likwidacje zwyczaju przysyłania nam zaproszeń i darmowych wejściówek. Nie przystoi radnym z nich korzystać. Mamy służyć ludziom, a ci ludzie za bilety przecież płacą.
Rawa dodaje: - Jak ktoś kocha żużel, to wesprze klub, kupując bilet. A nie idąc na zaproszenie.

Prezes Zmora, choć komentarza odmawia, to jednak przypomina sobie, że J. Synowiec, który rozpętał karnetową burzę, na początku roku, przed sezonem, spotkał się z nim po… odbiór karnetu!
Synowiec, słysząc o tym reaguje niedowierzaniem: - Tak powiedział? Nie wierzę… Tak, zaprosił mnie, przyszedłem, a on wyciągnął karnet. Podziękowałem i nie przyjąłem. Stać mnie, i innych radnych, by płacić za wejściówki. I na żużel chodzę za swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska