- Czekając przez miesiąc na zabieg umrę z bólu - alarmuje nasz Czytelnik

- Tego jeszcze nie było - uważa głogowianin. W przychodni ZOZ przy ul. Kościuszki w Głogowie na zabieg przeciwdziałający jego bólom trzeba czekać miesiąc. - Do tego czasu umrę z bólu. Jestem zbulwersowany, rok temu takich kolejek nie było.

Okazuje się, że tak długie kolejki na niektóre zabiegi są w placówkach leczniczych w całym mieście. Nie tylko przy ul. Kościuszki - gdzie dział rehabilitacji jest największy. Także w Miedziowym Centrum Zdrowia, w przychodni Aesculap, w przychodni przy ul. M. Curie-Skłodowskiej oraz w Domu Uzdrowienia Chorych, za Odrą. Tyle tylko, że w tej ostatniej placówce, aby zostać przyjętym na zabiegi rehabilitacyjne, trzeba być niepełnosprawnym z orzeczeniem.

- Rzeczywiście, na niektóre zabiegi czeka się bardzo długo i tak jest już od dawna - przyznaje kierowniczka działu rehabilitacji przy ZOZ Genowefa Grela-Morgiel. - Jeśli są sytuacje świeże, pilne, na przykład po zdjęciu gipsu, to staramy się jakoś pacjentów wciskać bez kolejki.

Najtrudniej dostać się na zabiegi laserowe i na ultradźwięki - przeciwbólowe, przeciwzapalne i wspomagające gojenie. Obecnie zapisy są na wrzesień. - Mamy tylko dwa aparaty - tłumaczy kierowniczka. - Pracują od 8.00 do 18.00 codziennie. Jeden zabieg trwa 15-20 minut. Łatwo obliczyć, ilu pacjentów przyjmujemy dziennie. A niedawno zdarzyło się, że dwa razy nam się popsuł laser.

- Wszystkie przychodnie przeżywają oblężenie pacjentów, my także - usłyszeliśmy w dziale rehabilitacji MCZ. - Tylu pacjentów kierują do nas ortopedzi i chirurdzy.

I tu czeka się długo na masaże podwodne, lasery, sonoforezę i magnetronik. - Czasem wyznaczamy terminy za miesiąc, dwa. A czasem uda się wcisnąć pacjenta za dwa tygodnie albo nawet na drugi dzień, jak jest luka - informują.

Takie zabiegi można też wykonać odpłatnie, ale rzadko kto się na to decyduje. Ludzie jednak wolą pocierpieć i poczekać.