Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czar wielkich imprez

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Archiwum GL
Styczeń to czas plebiscytów, podsumowań i rankingów. Każde z nich budzi kontrowersje, zawsze pojawia się dyskusja. Dlaczego zawodnik X uplasował się wyżej od Y?

Przecież ten drugi jest mistrzem świata, podczas gdy pierwszy osiągnął znacznie mniej. Od najbardziej znanego i największego plebiscytu ,,Przeglądu Sportowego", przez wojewódzkie, w tym nasz prowadzony przez ,,Gazetę Lubuską" od wielu lat, po powiatowe, gminne, do szkolnych pojawiają się te same pytania. I nie ma na nie odpowiedzi, która może zadowolić pytających.

Jestem przy naszym lubuskim plebiscycie od ponad 20 lat. Uważam, że obecna formuła, według której eksperci wybierają piątkę najlepszych, a Czytelnicy piątkę najpopularniejszych, jest najsprawiedliwsza. Po prostu zawodnik, który reprezentuje mniej popularną dyscyplinę i nie ma szans na wsparcie kolegów z klubu, szkoły, miasta i środowiska, musi pojawić się w gronie laureatów. Jeśli nie dostrzegą go kibice, będzie doceniony przez ekspertów. I to jest najważniejsze. Wcześniej, przy wyborze 10 najpopularniejszych różnie z tym bywało.

Jutro bal w Drzonkowie i zakończenie naszego plebiscytu. Mam nadzieję, że wracamy do dobrych tradycji dużych, fajnych imprez. Kiedyś było świetnie. Tańczono, bawiono się, dyskutowano w kuluarach do rana. Działacze po kilku godzinach, zaliczywszy wiele rund na parkiecie i wizyt w barku, potrafili czynić cuda.

Z kolizją ze stołem szwedzkim i zasypianiem w sałatce włącznie. Bywało, że nad ranem, niektóre rejony sali śpiewały ,,Sokoły", pewien ważny dyrektor tańczył na bosaka, a inny czynił wokalne popisy uważając, że ma świetny głos, poczucie rytmu, szczególnie o tej porze.

Potem wszyscy zaczęli uważać na siebie, mniej przyjmować, "sztywniaczyć", znikać zaraz po północy. Było też wprowadzanie, może słusznej, ale akurat tej nocy niepożądanej i niepotrzebnej, idei abstynenctwa. Stąd bale - i to nie tylko sportowe - ,,usiadły", stały się mniej popularne, a sale świeciły pustkami. Od niedawna jednak wracają. Znów ludzie lubią spotkać się w wielkiej sali, potańczyć, zjeść, wypić, zobaczyć jak wyglądają i co ubierają znani ludzie.

I wierzę, że ten nasz jutrzejszy będzie kolejnym udanym powrotem do wielkich i długo wspominanych imprez. Proszę nie myśleć, że czyham tylko na moment, kiedy jakiś prezes wpadnie w tort, a VIP przesadzi z przyjmowaniem. Nie mam zamiaru epatować nieszczęściem bliźniego, ale jak do tego dojdzie nie omieszkam za tydzień Wam o tym wspomnieć...

Po przerwie noworocznej ligi powoli wracają do życia. Poza koszykarzami ekstraklasy, którzy wczoraj zaliczyli już czwartą kolejkę w 2012 roku. To się nazywa tempo! Pozazdrościć. Lionel Messi zbiera zaszczyty za ubiegły rok. I zupełnie słusznie. Lubię sobie pooglądać jego kiwki w polu karnym i gole. To rzeczywiście piłkarski fenomen obecnej doby i bardzo mi się podoba. Ale ja jestem stały w poglądach.

Dla mnie najlepszym piłkarzem w historii był i będzie George Best. Młodszych Czytelników zachęcam, żeby wpisać w wyszukiwarce nazwisko Irlandczyka i popatrzeć, co on potrafił zrobić z piłką. To dopiero było piękne!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska