Zupełnie inaczej patrzy się na ludzi, którzy sączą wino ze szklanych kieliszków, a nie piją z plastikowych kubeczków czy wprost z gwinta, choć i tacy jeszcze się zdarzają. Wprawdzie w piątek jeden z winiarzy przekonywał mnie, że napić się z plastikowego kieliszka to nie wstyd, bo wstyd to w ogóle nie spróbować, ale ja zostanę przy swoim zdaniu.
Z kolei wczoraj, z powodu biegu i zamkniętych ulic, jadąc samochodem do pracy, zrobiłem kolejny rekonesans Zielonej Góry (pamiętam, pisałem już w tym miejscu, że przesiadam się na rower, ale nie zawsze to się udaje). I pochwalę się, że przez te wszystkie remonty i winobraniowe perturbacje drogowe tak się wyćwiczyłem, że chyba mógłbym zostać młodszym specjalistą od
wyznaczania tras alternatywnych, czyli wariantów przechytrzających korki w mieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?