MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chętnie kupujemy i czytamy książki promowane przez film

RENATA OCHWAT 0 95 722 57 72 [email protected]
DANIEL PUCZYŁOWSKIGorzowski księgarz. Skończył Wyższą Informatyczną Szkołę Zawodową i kilka lat studiował w obecnej Szkole Głównej Handlowej. W wolnych chwilach lubi gotować, czytać science fiction, ogladać filmy akcji.
DANIEL PUCZYŁOWSKIGorzowski księgarz. Skończył Wyższą Informatyczną Szkołę Zawodową i kilka lat studiował w obecnej Szkole Głównej Handlowej. W wolnych chwilach lubi gotować, czytać science fiction, ogladać filmy akcji. fot. Paweł Siarkiewicz
Rozmowa z Danielem Puczyłowskim, gorzowskim księgarzem.

- Przychodzi klient do księgarni i mówi: proszę mi polecić jakąś książkę. Co wtedy?

- Muszę zadać pytanie dodatkowe, o preferencje, dziedzinę, temat. No i po takiej krótkiej rozmowie już mogę coś konkretnego zaproponować.

- Niech więc będzie romans....

- Akurat tu mogę śmiało polecić klasykę. Od lat poziom trzymają Nora Roberts i Danielle Steel. Z polskich autorek polecam książki Moniki Szwai, bo to jest romans z dużą dawką humoru. Ostatnio na topie są opowieści typu: biała kobieta wyszła za mąż gdzieś w Afryce czy na Bliskim Wschodzie i co z tego wynikło. Od lat szczególnym powodzeniem cieszą się książki Waris Dirie. Poza tym ludzie kupują książki wypromowane przez filmy, co mnie zresztą nieustannie zadziwia.

- To znaczy?

- Kiedy do kin wchodzi jakiś dobrze rozreklamowany film, ludzie natychmiast rzucają się do kupowania książek. Tak było teraz ze "Zmierzchem" Stephanie Meyers. Mieliśmy tę książkę przez rok i pies z kulawą nogą się o nią nie zapytał. Jak tylko wszedł film, rozpętało się szaleństwo. I tak jest z większością tytułów, które mają pierwowzór książkowy.

- Co ludzie jeszcze czytają?

- U mnie wszystko, ale najlepiej książki, które są wypromowane. Po "Cieniu wiatru" Carlosa Ruiza Zafona znakomicie sprzedaje się kontynuacja, czyli "Gra anioła". Dobrze idą też znane nazwiska, jak Joanna Chmielewska czy Bogusław Wołoszański. Stałych odbiorców ma literatura historyczna wiążąca się z II wojną światową. No i cały czas dobrze się sprzedaje literatura dziecięca.

- A książki lokalnych autorów?

- Z tym jest bieda, bo ich nie ma. Ludzie codziennie pytają o książki związane z Gorzowem. Brakuje dobrych opracowań historycznych, albumów. Bardzo dobrze sprzedaje się przewodnik Krystyny Kamińskiej po historycznych miejscach i dzielnicach Gorzowa. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu też ma wzięcie antologia poetycka "Wsłuchani w kamienie Gorzowa". No i dobrze sprzedaje się też tom wspomnień Dietera Erhardta, Niemca, byłego mieszkańca Gorzowa, emerytowanego prawnika, który pracował dla ONZ. To jego sentymentalna opowieść o mieście dzieciństwa, ale doprowadzona do współczesności, bo on znów tu przyjeżdża, razem z innymi byłymi mieszkańcami.

- Czyli nieprawdą jest, że ludzie nie czytają książek?

- Czytać może czytają, ale niestety kupują coraz mniej.

- Dlaczego?

- W ciągu kilkunastu ostatnich lat życie niesamowicie przyspieszyło, czas na książki zabiera z jednej strony pogoń za pieniądzem, a z drugiej nowe technologie, dziesiątki kanałów telewizyjnych, komputer, internet i gry. Dynamiczny obraz czy akcja wydaje się atrakcyjniejszą i wygrywa ze staroświecką książką, ale ten kto nie czyta, będzie zawsze jakoś zubożony, odarty z fantastycznych przeżyć i kształtowania własnej wyobraźni. Jest skazany tylko na to, jakie wizje zechcą mu sprzedać producenci filmów i gier. Zwróćmy uwagę tylko, jak często w recenzjach pada zdanie, że film nie dorównuje książce, na podstawie której został nakręcony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska