Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce rozwijać w Lubuskiem piłkę ręczną kobiet. Zbigniew Ryszard Kubaczyk – mentor czy naciągacz?

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Zbigniew Kubaczyk pokazuje dokumenty, zgodnie z którymi ma obywatelstwa polskie i niemieckie oraz uprawnienia do pracy jako trener piłki ręcznej.
Zbigniew Kubaczyk pokazuje dokumenty, zgodnie z którymi ma obywatelstwa polskie i niemieckie oraz uprawnienia do pracy jako trener piłki ręcznej. Robert Gorbat
Pojawił się znikąd u schyłku 2021 roku. Zamieszkał w Kowalowie koło Rzepina i mówi o sobie, że jest byłym bramkarzem oraz szkoleniowcem piłki ręcznej. Chce stworzyć w Słubicach lub Rzepinie drugoligowy zespół szczypiornistek. Szybko jednak skonfliktował się miejscowymi działaczami. Ci sprawdzili jego przeszłość w różnych źródłach i doszli do wniosku, że mają do czynienia z osobą mało wiarygodną.

Zbigniew Ryszard Kubaczyk ma 69 lat. Pokazuje dwa dowody osobiste ze swoim zdjęciem – polski i niemiecki, ten drugi na nazwisko Matthias Richard Kubak. Bardzo chętnie opowiada o swojej sportowej przeszłości w piłce ręcznej: czynnej karierze bramkarskiej w Lechii Gdańsk oraz trenerskiej w Niemczech i Polsce. – Teraz, od trzech lat, jestem niemieckim emerytem – mówi. – Przyjechałem na Ziemię Lubuską, bo mam znajomych w Słubicach. Chciałbym tu stworzyć kolejny ligowy, kobiecy zespół szczypiorniaka. Bo na razie takie drużyny funkcjonują tylko w Gubinie i Świebodzinie.

Kluby i licencje

Kubaczyk zapewnia, że trenerskim fachem zajmuje się od 40 lat. W Niemczech miał pracować w OT Bremen, TSV Leeste, Bremen Foerde, SV Werder Bremen i TSV Hastedt, a w Polsce w Starcie Gdańsk oraz przez blisko trzy sezony w Warmii Traveland Olsztyn, występującej wówczas w męskiej superlidze. Mówi też, że jest trenerem pierwszej klasy z licencją niemiecką, a także posiadaczem polskiej licencji trenerskiej kategorii C, umożliwiającej mu pracę z młodzieżą oraz seniorskimi zespołami na poziomie trzeciej ligi. Dodaje równocześnie, że nie ukończył studiów na AWF. Poza Bremen Foerde i Warmią Traveland jego podopiecznymi były zawsze kobiety.

Dobrze ubrany i elokwentny 69-latek ze swadą opowiada o swoim życiu prywatnym. Zapewnia, że pomimo trzech rozwodów jest człowiekiem niezależnym finansowo. Co miesiąc dostaje z Niemiec 1.664 euro emerytury, ma też liczne nieruchomości, w tym między innymi dom o powierzchni 360 m kw. w podolsztyńskich Dywitach.
- Nie oczekuję tutaj żadnych finansowych gratyfikacji, to nie jest mi potrzebne – deklaruje. – Mam pomysł, jak stworzyć w tym regionie żeńską, ligową piłkę ręczną. Założenie stowarzyszenia i zebranie grupy zawodniczek, które skończyły występy w szkolnych zespołach nie powinno być trudne. A o finansowanie można poprosić samorządy ze Słubic i Rzepina. Taki eksperyment „na dwie gminy” udał mi się kiedyś na Pomorzu, w Kościerzynie i Nowej Karczmie.

Zaczął od Słubic

Człowiek o tak imponującym CV i czystych intencjach nie powinien mieć problemów ze znalezieniem w Lubuskiem partnerów, tymczasem…
Pierwszą próbę podjął w Słubicach. Skontaktował się z Jerzym Grabowskim, nauczycielem wuefu w SP nr 1, prowadzącym w tej szkole UKS Jedynka. Potem chciał przyciągnąć do zespołu 11 dziewcząt, które są już licealistkami. Miał też uzgodnić z kierownictwem SP nr 2 wynajem nowej, pięknej, pełnowymiarowej hali na treningi piłki ręcznej. – Powiedzieli mi, że jak założę stowarzyszenie, to dostanę tę halę nie za 100, a za 25 złotych za godzinę – twierdzi Kubaczyk. – W ogólniaku spotkałem się z dużym zainteresowaniem dziewcząt. Przyszła jednak do mnie pracująca tam żona pana Grabowskiego i powiedziała, że nie będą ze mną grały i trenowały. I że współpracę nawiążemy ewentualnie dopiero wówczas, gdy założę drugoligowy zespół. A pan Jerzy przysłał mi SMS-a o treści: „Zbyszek! Bardzo mi przykro, ale nasza współpraca nie jest możliwa”.

Jerzy Grabowski stawia sprawę jasno: - Pana Kubaczyka widziałem dwa razy w życiu, na dodatek tego samego dnia. Rano wszedł mi na lekcję i powiedział, że chce pracować z dziewczętami. Byłem zajęty, więc zaprosiłem go na wieczorny trening. Po zajęciach pogadaliśmy może pół godziny. Nie przedstawił żadnych dokumentów, które uwiarygodniałyby go jako szkoleniowca. Zasięgnąłem opinii we Frankfurter Handball Club i usłyszałem, że mają o nim bardzo złe zdanie. Pracował może przez tydzień z bramkarkami i dziewczyny nie chciały już z nim trenować. A gdy usłyszał, że ma opuścić służbowy pokój, to podał klub do sądu, choć nie miał z nim żadnej umowy. Tak, wysłałem SMS-a z odmową współpracy. Bo nie widziałem w niej żadnego sensu.

Wizyta Kubaczyka w ogólniaku bardzo zdenerwowała rodziców dziewcząt. Dwaj ojcowie umówili się z nim na spotkanie w słubickiej kawiarni Mount Blanc. Padły ostre słowa, bo mężczyźni nie wierzyli w czyste intencje niedoszłego trenera. – Jeden z mężczyzn, taki potężnie zbudowany zwyzywał mnie publicznie od najgorszych i kazał wy…ć ze Słubic – mówi Kubaczyk. - Wszystko nagrały kamery monitoringu. Złożyłem zawiadomienie na policji, ale pod koniec grudnia dostałem z Prokuratury Rejonowej w Słubicach postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa. Odwołałem się od tej decyzji i teraz czekam na postanowienie sądu.

Spróbował też w Kowalowie

Po nieudanej próbie w Słubicach, Zbigniew Kubaczyk postanowił pomóc w rozwoju piłki ręcznej w Kowalowie. Wiedział, że w miejscowej SP funkcjonuje kilka grup szkoleniowych dziewcząt i że regularnie, mimo bardzo małej hali, występują one pod szyldem Klubu Sportowego Zorza-Iskra w lubuskich rozgrywkach młodzieżowych. Rywalizują tam z drużynami ze Świebodzina, Gubina i Żar. W połowie stycznia wynajął pokój w hoteliku, prowadzonym przez prezesa Zorzy Andrzeja Udzielę i na stałe zamieszkał w Kowalowie.

Działaniom Kubaczyka pilnie przyglądał się Andrzej Adamski, nauczyciel wuefu w miejscowej szkole i opiekun piłkarek ręcznych. – Przeprowadził kilka treningów z bramkarkami. Nie powiem, zna się na fachu, dziewczyny na pewno by skorzystały – mówi. – Nic o nim jednak nie wiedzieliśmy, a do pracy z dziećmi musi być osoba wiarygodna. Doszły mnie słuchy, że podziękowano mu już za współpracę we Frankfurcie nad Odrą i Słubicach, więc postanowiłem dmuchać na zimne. Poprosiłem go o pokazanie licencji trenerskiej i zaświadczenia o niekaralności. I wtedy zaczęły się schody.

Kubaczyk, zdaniem Adamskiego, miał się wylegitymować nieaktualną, podrobioną licencją, nie przedstawił też zaświadczenia o niekaralności. – Na moją prośbę prezes Lubuskiego Związku Piłki Ręcznej zadzwonił do swego odpowiednika w Gdańsku i zapytał, czy pomorski związek wystawił Zbigniewowi Kubaczykowi aktualną licencję trenerską kategorii C. Usłyszał w odpowiedzi, że nie – twierdzi Adamski. – Podziękowałem więc Kubaczykowi i powiedziałem mu, że nas oszukał. Normalny instruktor, aby pracować z dziećmi, musi być niekarany i dwa razy w roku uczestniczyć w kursokonferencjach, potwierdzających jego kwalifikacje. Dopiero wtedy otrzymuje stosowny dokument.

Kubaczyk poczuł się całą sytuacją mocno dotknięty. Twierdzi, że za licencję zapłacił 150 zł i że jej brak w ewidencji Pomorskiego ZPR to tylko efekt panującego tam bałaganu. A przeciwko Adamskiemu złożył do sądu cywilny pozew o zniesławienie.

Działacze nie chcą drugiej ligi
Ludzie z Kowalowa mówią, że ani im w głowie powoływanie do życia drugoligowej drużyny szczypiornistek. – To prawda, że w naszej miejscowości mieszka kilka dorosłych już kobiet, które kiedyś grały w piłkę ręczną. Ale one zbierają się tylko na okazyjne turnieje, od czasu do czasu pomagają też w treningach z juniorkami, juniorkami młodszymi, młodziczkami i dziećmi – wyjaśnia Adamski. – Dziewczyny mają swoje studia, niektóre też rodziny i dzieci. Mówiąc wprost: nie jesteśmy zainteresowani utworzeniem i prowadzeniem zespołu seniorek. Naszym zamiarem było i pozostaje stworzenie mieszkającym w wiosce dziewczętom możliwości czynnego uprawiania piłki ręcznej. By w Kowalowie było coś więcej niż tylko wszechobecna piłka nożna mężczyzn. Poza tym nie mamy w Kowalowie odpowiedniej hali. Na potrzeby drugiej ligi musielibyśmy wynajmować obiekt w Słubicach lub Rzepinie.

W podobnym duchu wypowiada się prezes Zorzy. – Wiemy, że roczny budżet drugoligowej drużyny wynosi około 60 tysięcy złotych, tymczasem my na piłkę nożną i szczypiorniaka dostajemy z gminy Rzepin 55 tysięcy. To nie jest tak, że wystarczy powołać nowe stowarzyszenie i od razu dostanie się te 60 tysięcy na drugą ligę. Jestem prezesem od 25 lat więc wiem, jak funkcjonują dotacje. Pierwszy rok działalności trzeba sfinansować z własnych pieniędzy. Dopiero w kolejnych można się ubiegać o dofinansowanie.
Udziela przyznaje też, że Kubaczyk zamieszkał w styczniu w jego hoteliku: – Za kilka dni w styczniu mu podarowałem, ale 1 lutego miał zapłacić z góry tysiąc złoty za cały kolejny miesiąc. I nie zapłacił. Podobnie zresztą, jak 300 złotych za poradę mojej prawniczki w Gorzowie. Powiedziałem mu, że jeśli nie ureguluje należności do 1 marca, to go po prostu wyrzucę.

Kubaczyk nie daje za wygraną
- Bardzo żałuję, że nie udało mi się dogadać z prezesem Udzielą. A z panami Grabowskim i Adamskim nie chcę mieć już nic wspólnego – zapewnia Zbigniew Kubaczyk.
Jego kolejnym ruchem ma być namówienie do współpracy… burmistrza Rzepina. Kubaczyk jest już po kilku bardzo udanych, jego zdaniem, treningach z uczniami Technikum Leśnego w podrzepińskim Starościnie, zaś u szefa miejscowego samorządu dostrzega chęć promowania miasta przez piłkę ręczną.
– Wiele sobie obiecuję po rozmowie z panem burmistrzem – zapewnia Kubaczyk. – Niebawem wracam na stałe do Frankfurtu nad Odrą, skąd mogę systematycznie dojeżdżać do Rzepina. A prywatnie szykuję się do… kolejnego ożenku.

Zdumieni niezwykłością misji, jakiej usiłuje się podjąć w Lubuskiem Zbigniew Kubaczyk postanowiliśmy sprawdzić jego szkoleniowe dokonania w Olsztynie. Wszak prowadzanie przez prawie trzy sezony męskiej drużyny na poziomie superligi to nie byle jaki wyczyn.

Ku naszemu zdziwieniu od red. Artura Dryhynycza z redakcji sportowej Gazety Olsztyńskiej usłyszeliśmy: - Nikt o takim nazwisku nie prowadził nigdy pierwszej drużyny Warmii. Owszem, kilkanaście lat temu pojawił się przy zespole jakiś dziwny osobnik, nie wiadomo skąd i po co. To był właśnie pan Kubaczyk. Siedział krótko na ławce, coś próbował podpowiadać zawodnikom, ale ci tylko patrzyli na niego ze zdumieniem. A jeden z obrońców, znany z nadzwyczaj spokojnego charakteru, zirytowany tymi uwagami odwrócił się podczas treningu do kolegów i powiedział: „No chyba w końcu mu przy…dolę!”. Ten człowiek równie szybko zniknął, jak się pojawił.

Czy właśnie taka jest prawdziwa twarz Zbigniewa Ryszarda Kubaczyka vel Matthiasa Richarda Kubaka?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska