MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ceny pieczywa rosną razem z cenami paliwa

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
(fot. Dariusz Brożek) - W ciągu roku cena pieczywa wzrosła o około 25 procent. Jedną z przyczyn jest drożejące paliwo - nie ukrywa Piotr Rojek, właściciel piekarni w Kaławie pod Międzyrzeczem.
(fot. Dariusz Brożek) - W ciągu roku cena pieczywa wzrosła o około 25 procent. Jedną z przyczyn jest drożejące paliwo - nie ukrywa Piotr Rojek, właściciel piekarni w Kaławie pod Międzyrzeczem.
Rosnące ceny paliw biją po kieszeni wszystkich. Nawet tych, którzy nie tankują. Na przykładzie niewielkiej piekarni zobaczmy, jaki wpływ ma benzyna na wysokość rachunków, które płacimy w sklepach.

Przeczytaj też: Gdzie w Lubuskiem sprzedawano paliwo złej jakości?

Lada dzień za litr bezołowiowej zapłacimy 6 zł. Olej napędowy też dobija do tego pułapu. A analitycy zapowiadają kolejne podwyżki. Sytuacja na rynku surowców energetycznych jest łatwa do przewidzenia, bo od stycznia koncern Orlen już ponad 30 razy podnosił hurtowe ceny ropy. Będzie drożej, drożej i jeszcze drożej. Tymczasem paliwo to przysłowiowa krew transportu, który z kolei nazywany jest płucami gospodarki. Po wyprodukowaniu każdy towar trzeba dowieźć do hurtowni, sklepu czy choćby na targowisko.

Drastyczny wzrost cen na stacjach paliw drenuje portfele kierowców i właścicieli firm transportowych. Ale też statystycznego Kowalskiego, który nigdy nie musiał tankować. W jaki sposób? Mechanizm jest prosty. Prześledziliśmy go na przykładzie piekarni z Kaławy pod Międzyrzeczem. - Koszt transportu ma spory udział w cenach pieczywa, a także używanych do jego produkcji jajek, mąki i innych surowców - wyjaśnia Piotr Rojek, właściciel zakładu.

Piekarz dostarcza bułeczki i chlebek do 48 sklepów w pow. międzyrzeckim i świebodzińskim. Cztery samochody pokonują około 400 km dziennie. Miesięcznie za paliwo płaci 10 tys. zł. To ponad 30 proc. więcej niż przed rokiem, kiedy wydawał 6,8 tys. zł. - Specjalnie kupiłem ropniaki, bo olej był tańszy od benzyny. Teraz jest od niej droższy - dodaje.

Rojek wylicza, że wydatki na paliwo stanowią 10-15 proc. jego wszystkich kosztów. Najwięcej pochłaniają surowce używane do produkcji pieczywa - mąka, cukier i drożdże. Ich ceny też rosną. Bo producenci muszą doliczać do nich drożejącą wciąż benzynę, a także energię elektryczną i gaz. - To spirala, która sama się nakręca. A my za to płacimy - komentuje jeden z Czytelników "GL”.

Jak rosnące ceny paliw przekładają się na nasze rachunki w sklepach? W marcu 2011 zwyczajny chleb z piekarni Rojka kosztował 2 zł. Teraz klienci płacą 2,5 zł. Z 30 do 40 gr podrożały bułki. Łatwo obliczyć, że przed rokiem za 10 zł można było kupić cztery bochenki i sześć bułeczek. I jeszcze zostało nam 20 gr. Teraz wystarczy akurat na cztery bochenki. Bułeczek i reszty już nie dostaniemy.

Wzrost cen paliw to m.in. efekt politycznych zawirować na Bliskim Wschodzie, gdzie znajdują się największe złoża ropy. Ostatnio podgrzewa je sytuacja w Syrii stojącej na progu wojny domowej. Wpływ na nie ma także kurs złotego wobec dolara. Kilkugroszowe osłabienie naszej waluty powoduje, że ceny oleju i benzyny rosną o kilkanaście groszy.

Ceny niektórych produktów mają charakter sezonowy. Raz rosną, potem spadają, by po pewnym czasie znów podskoczyć. Jak w przypadku cukru, który w ub. roku kosztował nawet 5 zł za kilogram, a teraz można go kupić za 3,6 zł. Podobnie jest z mąką, która tradycyjnie drożeje wiosną, kiedy w młynach powoli kończą się zapasy. Kolejnym przykładem są kurze jaja.

W październiku 2011 Rojek kupował je po 28 gr za sztukę. Teraz płaci dwa razy więcej. W czwartek sprawdziliśmy ich ceny na targowisku w Międzyrzeczu. Wahały się od 40 gr za najmniejsze do 65 gr za najbardziej dorodne. - Przed miesiącem były tańsze. Kosztowały 30-50 groszy - powiedziała nam jedna z handlujących kobiet.

Nie można wykluczyć, że za kilka lub kilkanaście dni za jajka zapłacimy nawet po złotówce. Za sztukę, a nie za tuzin! Zwłaszcza że są symbolem zbliżającej się Wielkanocy i podstawą świątecznego śniadania. Jak tłumaczą ostatnie podwyżki właściciele ferm? Winą obarczają Brukselę. A konkretnie nowe unijne przepisy dotyczące hodowli kur.

- Od stycznia musieliśmy powiększyć powierzchnię klatek. Nie wszystkich było stać na inwestycje, więc musieli ograniczyć liczbę kur. Niektórzy nawet zrezygnowali z działalności. Dlatego jajek jest prawie o połowę mniej i są droższe - wyjaśnia Henryk Brychcy z Ochli, który produkuje około 30 tys. jaj dziennie.

Przeczytaj też: Masz nadwagę? Wydasz więcej na paliwo do swojego auta

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska