MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bytnica: Nie są nam już straszne żadne ciemności

Artur Matyszczyk 0 68 324 88 20 [email protected]
- Najważniejsze, że u nas ma się kto zająć tym wozem - mówią Bogdan i Krzysztof Spychałowie
- Najważniejsze, że u nas ma się kto zająć tym wozem - mówią Bogdan i Krzysztof Spychałowie fot. Paweł Janczaruk
- Zapalamy światło. Jasno się robi, jak w dzień - chwalą strażacy pierwszy w historii gminy wóz z agregatem prądotwórczym i lampami na wysięgniku.

Tego jeszcze nie było. Po raz pierwszy na wyposażeniu miejscowych ochotników znalazł się wóz strażacki, ze sprzętem umożliwiającym wytwarzanie energii.

W tej chwili stoi w gotowości, w remizie w Budachowie. Wóz idealnie nadaje się do akcji nocnych. A także w przypadku większej awarii prądu.

Nie było jak wody dowieźć
- W ubiegłym roku, po wichurach, które przeszły przez naszą gminę, mieliśmy spore problemy. Nie było jak i czym dowieźć wody do ludzi. Teraz tych kłopotów już być nie powinno - cieszy się wójt Leszek Olgrzymek.

Wóz z agregatem w sytuacjach kryzysowych może być bardzo przydatny. Wiadomo, że hydrofor działa na prąd. W momencie, gdy cała gmina jest pozbawiona energii, wówczas auto strażaków będzie nawet niezbędne. - Wystarczy, że podjedziemy, pobierzemy wodę i gotowe. Do tej pory nie mieliśmy takich możliwości - tłumaczy strażak Bogdan Spychała.

Dotychczas 20-letni żuk należał do jednostki straży pożarnej w Krośnie Odrz. Tam ogniowcy chcieli się go pozbyć. Na szczęście znaleźli się chętni do jego wykorzystania. Ochotnicza jednostka w Bytnicy przejęła go za darmo.

- Przecież to aż żal likwidować taki sprzęt. Jest naprawdę w dobrym stanie. A co najważniejsze, u nas będzie się miał kto nim zająć. Na pewno nie pójdzie na zmarnowanie - z czułością w głosie dodaje Krzysztof Spychała.

Maszt na wysięgniku

Oprócz agregatu prądotwórczego, który kupiła gmina, nowy nabytek strażaków posiada maszt oświetleniowy na wysięgniku, wysoki prawie na pięć metrów. Taki sprzęt idealnie spełni swoją rolę w przypadku nagłych awarii nocą.

- Wystarczy, że gdzieś po ciemku zdarzy się jakiś wypadek. Albo rura pęknie. Podjedziemy wozem. Zapalimy światło. Jasno się zrobi jak w dzień. O, jak daje po oczach - B. Spychała w obecności reporterów "GL" prezentuje możliwości wozu strażackiego. Sześć lamp faktycznie świeci tak mocno, że trzeba wzrok skierować w inną stronę.

Na razie wóz stoi w garażu. Już raz wyjechał na próbę. - I obyśmy nigdy więcej nie musieli go wykorzystywać - dmuchają na zimne ochotnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska