- Urzędem kieruję przy pomocy skarbnika, wiceburmistrzów, kierowników wydziałów. Jest też dwóch radców prawnych - tak zaczął swoją obronę burmistrz Tadeusz Dubicki. W mowie w Sądzie Okręgowym w Gorzowie odniósł się do każdego z 16 stawianych mu zarzutów. Linia obrony burmistrza sprowadza się do tego, że to urzędnicy niższej rangi przygotowywali przetargi, konkursy i wszystkie procedury. To też, zdaniem burmistrza, pracownicy i kierownicy wydziałów byli odpowiedzialni za kontrolowanie i rozliczanie poszczególnych inwestycji. - Ja o tych sprawach nie mam pojęcia. Polegałem na wiedzy moich współpracowników, radcy prawnego i osób, które są w tych kwestiach przeszkolone - mówi burmistrz.
A inwestycji w ostatnich latach w Międzyrzeczy było sporo. - Prowadziliśmy prace za 25 mln zł. Międzyrzecz zmienił się z miejscowości otoczonej polami i sparaliżowanej zakorkowaną drogą w miasto przemysłowe, ze strefą ekonomiczną i obwodnicą. Nie byłem w stanie kontrolować wszystkich trwających inwestycji i przetargów - mówi Dubicki.
Na początku swojego czterogodzinnego wystąpienia burmistrzowi puściły nerwy. Załamał mu się głos, a z oczy pociekły łzy. - Nigdy nie żądałem ani nie przyjmowałem żadnych korzyści majątkowych - powiedział burmistrz. I wtedy wytarł łzy. - Nigdy nie przyjmowałem pieniędzy w kopercie, ani w żadnej innej formie. I nigdy do wręczania pieniędzy nie nakłaniałem - zaznaczył stanowczo T. Dubicki.
Więcej o wystąpieniu burmistrza Międzyrzecza przed Sądem Okręgowym przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (27-28 kwietnia) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?