Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budoradz: Tu diabeł mówi dobranoc

Michał Szczęch Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
- Cisza tu straszna, nic się nie dzieje. Ale na wypoczynek to dobre miejsce - przyznaje Antoni Woronowicz
- Cisza tu straszna, nic się nie dzieje. Ale na wypoczynek to dobre miejsce - przyznaje Antoni Woronowicz Mariusz Kapała
O tej wsi chyba nawet Pan Bóg zapomniał. Zapomnieli też lokalni politycy. Owszem, pięć lat temu zadbali, by we wsi powstała droga. A teraz nawet billboardu wyborczego tam nie ma. Bo czy ktoś słyszał o Budoradzu?

My tam trafiliśmy przypadkiem. Drogowskaz podobno chuligani ukradli. A może złomiarze? W każdym razie nie ma go już od kilku miesięcy. Nikt się nawet nie zainteresował, żeby nowy znak postawić.
Zajechaliśmy i zostaliśmy kilka godzin. Co nas zafascynowało? Puste domy, sypiące się stodoły i garstka mieszkańców. Żyje ich tam trzydziestu. Tylu potencjalnych wyborców, a billboardu nie ma?!

Nasz przyjazd wywołał poruszenie. Ludzie myśleli, że to listonoszka z zasiłkiem. Ewentualnie ksiądz, lub samochód z pieczywem i mlekiem. Bo sklepu tu nie uświadczysz. - Czy ten dom można kupić? - pytamy jednego z mieszkańców. To Antoni Woronowicz. - Ja mam mieszkanie w Gubinie, tam wyjadę. Więc mój można - zachęca.

A ten sąsiedni? - Niby tak, ale rodzina porozrzucana po Polsce i właściciela ciężko ustalić. A ten tutaj Niemiec kupił. Dobre 15 lat temu. I stoi pusty. Takich pustych domów w Budoradzu jeszcze pięć naliczyliśmy. Pozostałe 14 zamieszkałych. Głównie przez starszych ludzi.

- Takie to wszystko poniszczone - wzdycha Woronowicz. - Latem tu jeszcze można wytrzymać. Mam hektar sadu. Wszędzie lipy i akacje. Ale zimą? - Nic dziwnego, że marzy on o wyjeździe. Marzy też o emeryturze. - Przedwczesna mi się należy - twierdzi.

I dodaje: - Przepracowałem 31 lat. W wojskowych kotłowniach byłem palaczem. Pracowałem przy produkcji farby. Zakłady polikwidowali. Dokumentów nie można teraz skompletować. Dodatkowych świadectw nie wystawili, że w warunkach szkodliwych dla zdrowia pracowałem. Mam już 62 lata. Należy mi się...

Przy wsi kiedyś granica była. - Zabudowania ponoć burzyć mieli - mówi sołtys Genadiusz Suprunowicz. Budoradz jednak został. - Nowych mieszkańców tu nie ma. Ludzie przyjeżdżają, miejsca szukają i zaraz uciekają. A przecież okolice ładne...

A autobus przyjeżdża? - Tylko szkolny - odpowiada sołtys. - We wsi dziecko jedno i dwóch chłopaków, co już gimnazjum kończą. Sołtys do wsi wprowadził się 25 lat temu. Z Pleśna przyjechał. - Dawniej ludzie tu krowy, konie, świnie mieli, a teraz to nic - wspomina. A pole ktoś uprawia? - Pól nie ma, bo tu same piaski.

Ale przed wojną to duża wieś musiała być. Świadczą o tym...o choćby te słupy od bramy wjazdowej. Potężne gospodarstwo pewnie tu było. Teraz nie ma po nim nawet śladu.

Jednak jest jakaś nadzieja na rozwój. Dzięki funduszowi sołeckiemu. Właśnie z tych pieniędzy w centrum wsi powstaje wiata. Będą siedzenia, miejsce na grill. By ludzie mieli się gdzie spotkać. I na podróżny sklep gdzie zaczekać.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska