MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Boi się, że sufit runie

Janczo Todorow
– Po każdym deszczu wycieram wilgotne ściany, bo inaczej zaraz pojawia się pleśń – mówi Anna Gołębiewska.
– Po każdym deszczu wycieram wilgotne ściany, bo inaczej zaraz pojawia się pleśń – mówi Anna Gołębiewska. fot. Janczo Todorow
Schorowana lokatorka nie może się doczekać remontu cieknącego dachu.

Ewa Sawron zaalarmowała nas aż z Olsztyna. Jej schorowana matka, która mieszka przy żarskim placu Przyjaźni ma problemy z dachem. Po naszej interwencji zarząd wspólnoty obiecał, że naprawa rozpocznie się w ciągu kilku dni.

Ewa Sawron narzeka na znieczulicę urzędników, nadmieniając, że jej schorowana matka powinna cieszyć się większą troską ze strony miasta. Tymczasem remont dachu odkładano przez lata, a mieszkanie jest zawilgocone.

Ile trzeba czekać?

Anna Gołębiewska mieszka na ostatnim piętrze starej, przedwojennej kamienicy. Pokazuje nam mokre plamy na suficie i zacieki na ścianach. - A tu w łazience podłoga była całkowicie zgniła. Któregoś dnia stopa mi się zapadła i przewróciłam się, złamałam nogę. Teraz mam kłopoty z chodzeniem. Po wielu wizytach w "komunalce" wreszcie założyli mi na podłodze nową płytę, ale najpierw sama musiałem usunąć zmurszałe deski - opowiada.

Ale prawdziwym problemem jest przeciekający dach. - Po każdym deszczu z sufitu się leje. Muszę podstawiać miski, żeby nie zalało mebli. Wciąż wycieram mokre ściany, bo inaczej spleśnieją. I nikogo to nie wzrusza. W końcu dostałam pismo, że w połowie września zaczną naprawiać dach, termin minął, a remontu nie ma. Ile lat trzeba jeszcze czekać, tylko nas zwodzą. Któregoś dnia runie sufit i deszcz zaleje mieszkanie - załamuje ręce A. Gołębiewska.

Wygrali w sądzie

Sprawa jest dobrze znana służbom komunalnym. W Zakładzie Wspólnot Mieszkaniowych tłumaczą, że sprawa dachu kamienicy przy pl. Przyjaźni 1a nie jest prosta. Bo w budynku część mieszkańców wykupiła lokale na własność, a część nie, więc powstała wspólnota mieszkaniowa. A to oznacza, że właściciele muszą pokryć część kosztów remontu, za pozostałych płaci miasto.

- Problem w tym, że niektórzy właścicieli nie wpłacili pieniędzy na remont, skierowaliśmy sprawę do sądu i wygraliśmy - tłumaczy Andrzej Nowak, szef ZWM. - Z trudem uzbieraliśmy niezbędną kwotę. Naprawa dachu będzie kosztować 48 tys. zł. Na dniach podpiszemy umowę z wykonawcą i roboty ruszą, remont ma być zakończony do połowy listopada. A dachów do remontu mamy w mieście setki - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska